Nowy numer 13/2024 Archiwum

Na ratunek karetce. Ochotnicy ze Szczecinka potrzebują pomocy

Znają ich doskonale uczestnicy pielgrzymek pieszych i rowerowych, pod ich czujnym okiem odbywają się imprezy kulturalne i sportowe, a najmłodsi uczą się fachowych działań. Teraz ochotnicy sami potrzebują pomocy: muszą ocalić swój ambulans.

Wysłużony citroën od kilku lat towarzyszy działaniom szczecineckich ratowników. Zabezpiecza, towarzyszy, uspokaja. Kiedyś jeździł na wsi w prywatnej przychodni, potem długo stał na podwórku. Kiedy trafił do grupy, był w opłakanym stanie.

– Wiedziałem, że potrzebujemy karetki z prawdziwego zdarzenia. Zdecydowałem, że ją odkupię i powoli wyremontuję za własne pieniądze, żeby mogła służyć grupie. A mnie zmotywuje do zrobienia prawa jazdy – opowiada z uśmiechem Artur Grochowski z Ochotniczej Grupy Ratowniczej Tadmed ze Szczecinka.

Pomógł zaprzyjaźniony mechanik i rodzice ratownika. Kapitalny remont karetki objął niemal wszystko: od wymiany silnika, instalacji elektrycznej, sprzęgła po montaż wyposażenia medycznego.

– Kiedy w końcu mogła wyjechać na własnych kołach od mechanika, od razu przeszła chrzest bojowy. Zaraz następnego dnia pojechała zabezpieczać pielgrzymkę rowerową. A rok później zdecydowaliśmy się wybrać na pielgrzymkę pieszą do Częstochowy. I tam rzeczywiście była niezmiernie potrzebna, bo był to właśnie ten rok, kiedy doszło do poważnego wypadku, więc karetka transportowała poszkodowanych – opowiada ratownik.

Na ratunek karetce. Ochotnicy ze Szczecinka potrzebują pomocy   Niesiemy pomoc bezinteresownie. Teraz ten ambulans potrzebuje bezinteresownej pomocy - mówi Artur Grochowski. Karolina Pawłowska /Foto Gość

Od tego czasu auto ma za sobą setki akcji: od charytatywnych pokazów i szkoleń, po udział w działaniach poszukiwawczo-ratowniczych. Czas i kilometry zrobiły swoje. Karetka wymaga pilnego remontu, a właściwie reanimacji.

Kapitalny remont karetki, przed jakim stanęła grupa, to poważne wyzwanie. Nie ukrywają, że przekracza ich możliwości. Tedmedowcy pracują bezinteresownie. Działania grupy finansują z własnych składek.

– To wolontariat, nie robimy tego za pieniądze. Bywa, że za uśmiech i ciepłą herbatę. Często wyciągamy pieniądze z własnych kieszeni, bo składkowy budżet trzeszczy w szwach – dodaje wiceprezes Ewa Tośko.

Dlatego poprosili o pomoc na portalu Zrzutka.pl.

– Aby ten samochód mógł nadal służyć, pomagać nieść bezinteresowną pomoc, edukować najmłodszych, potrzebuje wsparcia ludzi dobrego serca, takiej samej bezinteresowniej pomocy jaką my niesiemy innym. Każda złotówka, najdrobniejszy grosz, będzie ogromnym wsparciem, za co z góry dziękuję ja i osoby którym będzie on służył – mówi Artur Grochowski.

Więcej o OGR Tadmed w najnowszym wydaniu papierowym „Gościa Koszalińsko-Kołobrzeskiego".

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Zapisane na później

Pobieranie listy