Pandemia sprawiła, że pisarka ikon z Ustki zechciała uwiecznić oblicze Chrystusa. To dzięki łasce wizerunek staje się piękny.
Iwona Wszółkowska, choć jeszcze ze skrępowaniem, ale już potrafi przedstawić się: pisarka ikon. Ponoć trzeba ich napisać przynajmniej pięćdziesiąt, by zasłużyć na to miano. Postanowiła więc je przeliczyć. Odkąd chwyciła w dłoń precyzyjny pędzel, by odwzorowywać na desce postaci świętych inspirowane prawosławiem, napisała ich blisko sześćdziesiąt. Z większością się nie rozstaje – zdobią jej dom, przywołują wspomnienia, a przede wszystkim są świadectwem jej coraz bardziej intymnej więzi z Bogiem. I z Chrystusem, choć nie od razu tak było.
Dostępne jest 6% treści. Chcesz więcej?
Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.