Kilkadziesiąt par rąk wyciąga się w kierunku monstrancji. Między błyszczącą karuzelą, kuszącymi smażalniami i dyskotekami, jak w oazie, szukają ukojenia i uzdrowienia.
Wieczorna Msza św., środek tygodnia. Dźwirzyński kościół zapełniony jest po brzegi. Nie tylko starszymi, widać też świeżo opalone nadmorskim słońcem, młode twarze. Proboszcz nie ma wątpliwości, czyja to zasługa. – Obok Pana Jezusa najważniejszą osobą w tym kościele jest Matka Boża, która u nas pod imieniem Uzdrowienia Chorych wyprasza wielkie rzeczy – mówi ks. Marcin Piotrowski. Nie bez powodu w sezonie mówi się o Dźwirzynie, że tu obowiązkowo trzeba latem zaliczyć trzy rzeczy: plażę, rybkę i… konfesjonał. – To jest miejsce uzdrowienia – kiwa głową duszpasterz.
Dostępne jest 17% treści. Chcesz więcej?
Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.