To nie fanaberia znudzonych tradycyjnymi formami pobożności, ani sprawdzian dla twardzieli. Wielogodzinne zmaganie się z każdym krokiem, samotność i milczenie pomagają wejść w misterium.
Kiedy spod pilskiego kościoła Miłosierdzia Bożego wyruszają w kilkuosobowych grupach, uzbrojeni w mapę, kamizelki odblaskowe i trekingowe wyposażenie, wyglądają jak zwyczajni amatorzy pieszych wędrówek. Gdyby nie to, że jest środek nocy, a z niejednego plecaka wystaje własnoręcznie wykonany drewniany krzyż.
Dostępna jest część treści. Chcesz więcej?
Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.