Wyprawa do Rzymu. Nie są wyczynowymi kolarzami ani miłośnikami ekstremalnych przeżyć, ale pokonali na rowerowych siodełkach blisko 2,5 tys. km, przeżyli alpejską nawałnicę, górskie podjazdy i włoskie upały żeby... podziękować za naszą diecezję.
Na przełęczy o wysokości 1763 m n.p.m., temperatura 8 stopni. W Alpach leje drugi dzień. Przejmujący wiatr, skostniałe palce i rowery, które nie chcą się zatrzymać jadąc z górki o nachyleniu 23 procent. Zapraszamy kolejnych zjeżdżających w miasteczku na herbatę. Przemiła właścicielka kawiarni nie zadaje pytań, tylko donosi kolejne herbaty i wyciera podłogę. Grupa się rozciągnęła, jedni zjechali i popedałowali dalej, inni wciąż jeszcze są na przełęczy. Podejmujemy decyzję: dalsza jazda jest niemożliwa. Zmęczonych, przemoczonych do suchej nitki pielgrzymów pakujemy do wynajętego autobusu. Na szczęście. Zanim wyjeżdżamy z miasteczka dowiadujemy się, że na drogę, którą mieliśmy jechać, zeszła lawina błota. Droga przestała istnieć. Pan Bóg nas zatrzymał...
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.