Pasjonaci. Jedenaście dni jazdy z Koszalina do Kotoru w Czarnogórze. Prawie dwa tysiące kilometrów na siodełku. Oni udowadniają, że na rowerze można dotrzeć wszędzie. Zawierzają Bogu i sile własnych mięśni.
Znajomi pytają, dlaczego wciąż jeżdżę i nigdy nie mam dość. A mnie podobają się ten wysiłek, który trzeba włożyć w dojechanie do danego miejsca, oraz satysfakcja, że znowu przejechałem całą trasę o własnych siłach – mówi Wojciech Choszcz, ósmy raz na wyprawie rowerowej.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.