Nie było wielkich marszów, tylko Msza św. w małym kościółku i kameralny koncert.
Rzeczenica to niewielka miejscowość na drodze krajowej nr 25, między Białym Borem a Człuchowem. Tam też jest Polska i tam też mieszkają Polacy. Zresztą, zaraz po wjeździe do wioski widać było powywieszane biało-czerwone flagi. Święto Niepodległości obchodzi się tam na małą, "rzeczenicką" skalę.
W tym roku było jednak coś więcej. Proboszcz zaprosił biskupa Krzysztofa Zadarkę i zorganizował koncert pieśni patriotycznej w wykonaniu "Bodara". Było naprawdę... uroczo. Całość transmitowana była nawet przez nasze diecezjalne Dobre Media. Tak oto skala "rzeczenicka" stała się "globalna".
Tkwi w tym chyba jakiś głębszy sens. Nasza Ojczyzna, Polska, składa się przecież z małych ojczyzn, czyli miejsc, gdzie na co dzień żyjemy. To, co robimy na naszym poletku nie jest bez znaczenia dla większej całości.
Bp Zadarko zwrócił uwagę na kilka ważnych wymiarów patriotyzmu. I znów, mówił to do kilkudziesięciu osób zgromadzonych w kościele w Rzeczenicy. Dotyczy to jednak tak samo koszalinianina i warszawiaka.
- Na poczucie polskości składa się m.in. pielęgnowanie języka - powiedział biskup. Rzeczywiście, to przecież język niejako przechował polskość, kiedy Polska jako kraj nie istniała na mapie Europy. - Język wyraża nas samych - kontynuował biskup - to co jest w naszych sercach, czy umysłach. Język zdradza to, co jest w naszym wnętrzu. Warto przy dzisiejszym święcie zapytać się właśnie o nasz język. Nie tylko o ten, którego uczymy się w szkole, ale może bardziej o ten, którym posługujemy się na co dzień, zapominając o regułach i wzorcach. Ile w tym języku jest rzeczywiście dobra, miłości i prawdy, a ile agresji, nienawiści i uprzedzeń. Wyraża się to często w niechlujnym, wulgarnym i niestarannym języku. Dzisiaj przez mass media zjawiska te się zwielokrotniają. W kulturze języka wyraża się szacunek do drugiego, podejście do człowieka, jak do człowieka. Językiem można przecież drugiego człowieka zniszczyć - zakończył tę myśl bp Krzysztof.
- Na słowo patriotyzm składa się też historia. Historia, której się nie zakłamuje, w której próbuje się pokazać najpiękniejsze fakty, ale i ciemne strony. Ile razy próbowano zafałszować historię, albo ją pomijać, tyle razy dochodziło do katastrofy. Niepokojącym zjawiskiem jest dziwne podchodzenie do nowoczesności, to zapatrzenie w przyszłość, które budowane jest na pogardzie historii - zaznaczył biskup.
- Polskość to też przywiązanie do Kościoła katolickiego. Tożsamość naszego narodu związana jest z obecnością chrześcijaństwa. Jedno z drugim było zawsze związane. Jedno z drugim zawsze potrafiło znaleźć sobie miejsce i służyć narodowi. Istnieje dziś spór o pielęgnowanie patriotyzmu, spór o język, o historię, o tradycję, o obecność Kościoła w życiu narodu. Niektórzy na tym punkcie oszaleli - powiedział bp Zadarko.
Biskup zwrócił też uwagę na pewne niepokojące tendencje w podejściu do samego patriotyzmu jako takiego. - Największym oskarżeniem jest to, że miłość do swojego narodu, pielęgnowanie tradycji, swojej odrębności jest niebezpieczne. Nie możemy dać się wciągnąć w tą spiralę nienawiści, odmawiania jeden drugiemu publicznego miejsca w życiu społecznym. Sympatia do Brukseli czy do Moskwy, niezależnie od tego w jakim kierunku spojrzymy powodują, że dzisiaj możemy mieć pretekst do tego, żeby się po prostu ze sobą kłócić i oskarżać, kto jest prawdziwym Polakiem, kto chce większego dobra dla naszej ojczyzny. Mimo wszystko jesteśmy gdzieś w środku tego wielkiego tygla, dlatego ważne jest przypomnieć sobie bardzo proste i skuteczne motto, dewizę życia wielu pokoleń, dzisiaj wciąż aktualną i sprawdzoną: Bóg, Honor, Ojczyzna - stwierdził biskup.
- Pokora, ten stan ducha jest nam dzisiaj najbardziej potrzebny. Kto wie, czy lekarstwem na odnowienie miłości do Ojczyzny nie jest wołanie o pokorę wszystkich, począwszy od tych, którzy są najniżej w hierarchii społecznej, aż po tych, którym dano do ręki władzę - pytał biskup. - Jezus uczył nas, jak być patriotą. Kazał szanować wszelką władzę, nie podważał słuszności jej istnienia, kazał płacić podatki. Przestrzegał jednak przed uciemiężeniem, despotyzmem, czy arogancją. On sam przyszedł, aby służyć - zakończył homilię biskup.