Spotkania ze sztuką w Bobolicach. Przy długich stołach praca wre. Biały pył pokrywa niemal wszystko dookoła, brudzi ręce i zostawia długie smugi na policzkach. Nikt się tym nie przejmuje – ani ci sprawni, ani ci, dla których najprostsze zajęcia mogą być górą nie do pokonania.
Za to pani Emilia za wszystko chwali – nawet jeśli nieostrożny ruch ręki pokruszy brzegi dzbanuszka. – Nie wszystko musi mieć regularne kształty, możemy przecież puścić wodze fantazji – pociesza i mobilizuje do dalszej pracy. Razem z pomysłodawczynią projektu już cieszy się z efektów. – Młodzież jest rozbrykana, ma różne pomysły, ale jest też wrażliwa. To najlepsza grupa ludzi, z którymi można współpracować. Jeśli teraz oswoją się z niepełnosprawnością, nie wyrosną na nietolerancyjnych dorosłych. Jeśli będą tolerancyjnymi dorosłymi, ich dzieci też będą pozbawione uprzedzeń i stereotypów – przekonuje terapeutka.
Wyraź swoją opinię
napisz do redakcji:
gosc@gosc.plpodziel się