W niedzielę Świętej Rodziny wspólnota Domowego Kościoła, która jest rodzinną gałęzią Ruchu Światło–Życie obchodzi swoje patronalne święto.
Domowy Kościół działa także w naszej diecezji. Należy do niego ok. 200 rodzin skupionych w tzw. kręgach spotykających się przy parafiach. Wiele wspólnot miało z okazji święta swoje spotkania. Na spotkaniu rejonu koszalińskiego, w salce przy parafii katedralnej, obecny był ks. dr Jacek Lewiński, niedawno ustanowiony moderator diecezjalny.
Domowy Kościół to propozycja formacji opartej o duchowość małżeńską, której celem jest pomoc w dążeniu do świętości razem ze współmałżonkiem i dziećmi. Wydaje się, że taka pomoc jest dzisiaj naprawdę potrzebna. Mówi się bowiem, że rodzina przeżywa kryzys. Z jednej strony sytuacja społeczna, ekonomiczna czy prawodawstwo nie sprzyjają rodzinie. Dowodem na to może być polski baby boom na Wyspach Brytyjskich. Poczucie bezpieczeństwa i stabilna sytuacja finansowa sprawiają, że Polki rodzą tam więcej dzieci niż w Polsce.
Jest jednak problem znacznie głębszy. – Dotyczy on przede wszystkim wiary. Ludzie często żyją, także w rodzinie, jakby Boga nie było. Z tego natomiast wynikają potem wszystkie inne problemy. Brak poszanowania życia, traktowanie człowieka jak rzecz mają swoje źródło w odrzuceniu Boga. Rodzina staje dziś na rozdrożu poprzez brak czuwania nad więzią z Panem Bogiem. Od tego wszystko się zaczyna – mówi ks. dr Andrzej Wachowicz, diecezjalny duszpasterz rodzin.
W Domowym Kościele chodzi właśnie o wiarę, o odkrywanie, że życie w rodzinie jest drogą do Boga, a budowanie osobistej więzi z Bogiem wpływa na losy rodziny.
– Wcześniej miałem zachwiane priorytety. Pochłaniała mnie praca i wydawało mi się, że to wszystko dla rodziny. Domowy Kościół pomógł mi ustalić właściwą hierarchię w życiu – przyznaje Grzegorz Jabłoński, od 15 lat w małżeństwie z Joanną, 7 lat w Domowym Kościele, razem z żoną są parą rejonową rejonu koszalińskiego.
– Jeśli człowiek jest dzisiaj bardziej zagubiony niż kiedyś, a co za tym idzie – zagubiona jest także rodzina, to taki człowiek potrzebuje wsparcia. Kościół to wsparcie proponuje w postaci Domowego Kościoła – mówi ks. Lewiński. – Jeżeli w rodzinie nie ma Pana Boga, to jest kryzys. Ale ważne jest też to, że rodzina dzisiaj nie umie się ze sobą zatrzymać.
Formacja w Domowym Kościele daje bardzo konkretne propozycje budowania więzi małżeńskiej. Jednym ze zobowiązań członków DK jest tzw. dialog małżeński, który pozwala właśnie zatrzymać się nad sobą i nad istotą relacji małżeńskiej. W codziennym zabieganiu małżonkom często brakuje czasu na rozmowę w ogóle, nie mówiąc już o wchodzeniu na jakieś głębsze poziomy dialogu.
– Kiedy usłyszeliśmy, że w DK jest dialog, pomyśleliśmy, że właściwie rozmawiamy codziennie, bo przecież nie ma tak, żeby nie trzeba było czegoś omówić. Ale to z reguły są takie sprawy organizacyjne. Ustala się jakiś plan dnia czy tygodnia. Natomiast dialog, który proponuje formacja w DK, to coś więcej. To coś, co pozwala wejść na głębszy poziom i ustalić priorytety życiowe. Tu nie chodzi o ustalanie planu dnia czy o organizację ferii dla dzieci. Tu chodzi o ustalenie pewnego kręgosłupa dla naszej rodziny. Oczywiście, bieżące sprawy też omawiamy, ale głównym motywem takiego dialogu jest ten kręgosłup, który chcemy utrzymać w życiu – tłumaczy G. Jabłoński.
– Siadamy do stołu, rozpoczynamy modlitwą, jest zapalona świeca, która przypomina nam, że ten dialog jest nie tylko między nami, ale że przy tej rozmowie jest też Pan Bóg. Zadajemy sobie konkretne pytania, które też dotyczą wiary. Po takim dialogu podejmujemy jakieś konkretne postanowienie i przy następnym dialogu pochylamy się nad tym – opowiada J. Jabłońska.
Więcej informacji o Domowym Kościele na oficjalnej stronie internetowej lub na stronie DK w naszej diecezji.