Miliony Polaków korzysta z usług wróżek lub przegląda horoskopy. Na szczęście są też i tacy, dla których prawdziwym drogowskazem jest Pismo Święte.
W diecezji istnieje ok. 30 grup biblijnych. Należą do nich ludzie, którzy nie tylko Pismo Święte czytają, ale konkretnie pochylają się nad słowem Bożym. – Takim osobom jest oczywiście łatwiej, bo mają jakąś formację. Ale czytać może każdy. Trzeba po prostu zacząć. Nawet jeśli ktoś wszystkiego nie zrozumie, to jednak wejdzie w kontakt ze słowem Bożym i to na pewno przyniesie owoce – mówi ks. dr Tomasz Tomaszewski, odpowiedzialny za dzieło apostolatu biblijnego w diecezji.
Co czytać?
Czasami nie wiadomo od czego zacząć. – Szczególnie tym, którzy nie mają doświadczenia, proponuję, żeby iść śladem liturgii, tzn. czytać fragmenty przewidziane na dany dzień we Mszy św., zwłaszcza Ewangelię. Rozkłady czytań są w internecie, czy w różnych wydawnictwach – wskazuje ks. Tomaszewski.
Kiedy czytać?
Brak czasu to najczęstszy problem, jeśli chodzi o modlitwę czy właśnie o kontakt z Biblią. Rzeczywiście, żeby zaczerpnąć z tego źródła, trzeba się trochę wysilić. Każdy musi znaleźć swój rytm. – Czytam codziennie kilka rozdziałów, najczęściej wcześnie rano o piątej, bo wtedy mam najświeższy umysł, no a potem praca – mówi Henryk Stępień z Sianowa. – Czytam pół godziny dziennie, najczęściej w nocy, kiedy już wszyscy śpią i jest idealna cisza – dzieli się Alicja Zdankiewicz z Koszalina. – Nie mam stałego czasu. Po prostu wiem, że mam przeczytać jeden fragment dziennie – mówi Kornel z Białogardu. Ważne jest też uważne słuchanie Słowa podczas liturgii. – Staram się coś zapamiętać, czasami choćby jedno słowo czy zdanie – dodaje Kornel.