Mimo wczorajszych ustaleń, część rolników odpaliła swoje maszyny i wyjechała na drogi.
Wczoraj w Szczecinie członkowie Międzyzwiązkowego Komitetu Protestacyjnego Rolników województwa zachodniopomorskiego ustalili zawieszenie protestów i blokad do czwartku. Rolnicy z regionu koszalińskiego postanowili jednak dzisiaj znów wyjechać na krajową 6-stkę.
Do tych z podkoszalińskich wsi dołączyli rolnicy z okolic Białogardu i Świdwina. Wspólną kolumną wyjechali z Biesiekierza do Koszalina, do oddziału Agencji Nieruchomości Rolnych.
Jak mówią czują się oszukani, że Adam Poniewski nadal pozostaje w Agencji Nieruchomości Rolnych. Dyrektor oddziału terenowego ANR w Szczecinie został wprawdzie odwołany 15 stycznia, ale w Agencji pozostaje – tym razem na stanowisku kierownika sekcji organizacyjno-prawnej. Dla rolników oznacza to, że uzgodnienia podpisane w ministerstwie de facto nie będą realizowane.
– To typowa gra na zwłokę. Jeżeli Agencja i ministerstwo nadal będą się tak zachowywać, to nasza determinacja sięgnie zenitu i pod koniec stycznia zaostrzymy protesty. Na razie typujemy rolników, którzy chcą wyjechać na drogę, ale jeśli się to nie zmieni zwiększymy liczebność – zapowiada Jan Łączny z Nowych Bielic, jeden z rolników biorących udział w dzisiejszej akcji protestacyjnej.
Kawalkada kilkunastu traktorów skutecznie spowolniła ruch na krajowej 6-tce Karolina Pawłowska/GN
Rolnicy nie zgadzają się z kierownictwem szczecińskiego oddziału Agencji, które przekonuje, że nieprawidłowości w sprzedaży ziemią to margines. – Co rok to jest gorzej. Ja mam 11 ha, 50 ha dzierżawię a teraz chce się mnie tego pozbawić wyzbywając się ziemi na rzecz obcokrajowców. Do ostatniego przetargu, w którym brałem udział razem ze mną stanęły 3 spółki z obcym kapitałem. Nie miałem szans z nimi rywalizować – mówi inny rolnik, Zenon Okupski z Mielna.
W dzisiejszym proteście udział wzięło wielu młodych rolników. – Nie możemy się rozwijać. W każdym przetargu przegrywamy ze „słupami”. U nas we wsi jest spółka-monopolista. Rolnicy mają działeczki, największa ma może ze 20 ha. Z tego nie da się wyżyć. Nic dziwnego, że młodzi uciekają ze wsi – przekonują młodzi uczestnicy protestów z Kraśnika.
Rolnicy z regionu koszalińskiego domagają się również odwołania dyrektora koszalińskiego oddziału ANR, Marka Gila. – Naszym celem jest siedziba Agencji, i póki tam się nic nie zmieni, będziemy wyjeżdżać na ulice – zapowiadają. Rolnicy nie wykluczają protestu pod koszalińskim oddziałem Agencji Nieruchomości Rolnych. Może do niego dojść w piątek.