W kościele oo. franciszkanów w Koszalinie nieznani sprawcy ukradli pieniądze ze skarbon i próbowali włamać się do tabernakulum.
Do zdarzenia doszło w poniedziałek 28 stycznia, prawdopodobnie między godziną 14 a 17. - W jednej z ograbionych skarbon były ofiary na misje, a w drugiej dla ubogich. Najgorsze jest jednak to, że złodzieje dobierali się do tabernakulum. Pewnie szukali jakichś zabytkowych, cennych kielichów czy puszek - relacjonuje o. Piotr Pawlik OFM Conv., proboszcz parafii pw. Podwyższenia Krzyża Świętego w Koszalinie.
- Nasze tabernakulum jest wmontowane w krzyż, a więc ma drewnianą obudowę. Złodzieje użyli pewnie jakiegoś łomu czy innego narzędzia. Obudowa została poważnie uszkodzona. Na szczęście samo tabernakulum jest nietknięte. Myślę, że sprawcy czegoś się przestraszyli, albo zrezygnowali, gdy zorientowali się, że w środku drewnianej obudowy jest pancerne wnętrze - tłumaczy o. Piotr.
Oczywiście różnego rodzaju włamań zdarza się wiele. Jednak kościół to miejsce święte, więc taki czyn nabiera zupełnie innego znaczenia. - Dla mnie kradzież pieniędzy ze skarbon nie jest jeszcze doświadczeniem aż tak trudnym do przyjęcia. Straty materialne nie będą pewnie aż tak wielkie. Bardziej chodzi tu o straty moralne dotyczące godności tego miejsca. Wraz z dostaniem się do tabernakulum, doszłoby przecież do profanacji - mówi o. Pawlik.
Okazuje się, że podobne czyny miały już miejsce wcześniej. - Od lipca 4 razy okradziono skarbony, dwa razy znieważono miejsce sprawowania sakramentu pokuty, poprzez załatwienie się w konfesjonale. To było dla nas trudne doświadczenie - wspomina proboszcz.
Mimo tych wszystkich nieprzyjemnych sytuacji franciszkanie nie zamierzają zamknąć kościoła. O. Piotr widzi w tych haniebnych czynach coś więcej niż zwykłe przestępstwo. - Patrzę na to także od strony wiary. Od października jest u nas wieczysta adoracja. To, co się stało widzę wprost, jako atak złego ducha, który chce nam powiedzieć, że nie godzi się na adorację. Wydarzenia, które się dzieją w Koszalinie w związku z adoracją, że wzrasta ilość kaplic, w których się ona odbywa, jest dla nas takim znakiem, że komuś się to nie podoba, a my musimy ten dar pielęgnować - kończy o. Pawlik.
Ojcowie franciszkanie podjęli już kroki w celu zainstalowania w kościele profesjonalnego monitoringu. Sprawą zajęła się policja
- Na miejscu nasi funkcjonariusze dokonali oględzin, zabezpieczyli ślady kryminalistyczne, przesłuchali świadków. Obecnie policjanci wykonują czynności, które mają na celu ustalenie i zatrzymanie sprawców. Za kradzież z włamaniem kodeks karny przewiduje do 10 lat pozbawienia wolności. Straty mienia zostały wstępnie wycenione na 3 tys. złotych - podaje st. sierż. Monika Kosiec, z biura prasowego Komendy Policji w Koszalinie.
Profanacja Najświętszego Sakramentu to bardzo poważny czyn przede wszystkim z punktu widzenia wiary. - Gdyby ktoś dostał się do tabernakulum, wyjął Najświętszy Sakrament, rozsypał go, porzucił, czy zabrał, to najwyższym wymiarem kary jest w takim przypadku ekskomunika latae sententiae, czyli z samego faktu dopuszczenia się tego czynu. Jest to ekskomunika zastrzeżona Stolicy Apostolskiej - tłumaczy ks. dr Jecek Lewiński, wykładowca liturgiki w koszalińskim seminarium.
Osoba ekskomunikowana nie może przystępować do sakramentów. Gdy jest to ekskomunika zastrzeżona Stolicy Apostolskiej, do jej zdjęcia nie wystarczy zwykła spowiedź u dowolnego kapłana. Potrzebna jest specjalna procedura. To bardzo poważna sprawa.
Dlatego, aby nie dopuścić do znieważenia Najświętszego Sakramentu, Kościół dokładnie określa, jak ma wyglądać miejsce jego przechowywania. - Co do miejsca, jest kilka możliwości. Może ono być w prezbiterium, w widocznym miejscu, lub w bocznej kaplicy. Natomiast co do sposobu montażu tabernakulum, jest jasno powiedziane, że ma ono być trwałe, mocne i przytwierdzone na stałe, tak, żeby nie można go było wynieść - dodaje ks. Lewiński.
U oo. franciszkanów tak właśnie jest, dlatego do profanacji nie doszło. Decyzja o zainstalowaniu monitoringu ma także odstraszyć amatorów wdowiego grosza.