Oddychanie, trawienie czy krążenie to przejawy życia. Zatrzymanie tych procesów oznacza śmierć. Jednak, żeby żyć naprawdę, potrzeba czegoś więcej niż wdech i wydech.
Fundacja „Przyjaciele życia” istnieje w Słupsku już od prawie roku. Jej członkowie mówią o sobie: chcemy chronić życie ludzkie i wspierać jego rozwój w perspektywie chrześcijańskiej wizji człowieka. Głośnym echem odbiły się m.in. organizowane przez fundację Marsze dla Życia.
Tym razem propozycja jest nieco inna. „Przyjaciele życia” zapraszają na konferencje duchowe na temat wiary. – W fundacji nie chodzi nam tylko o ochronę życia w sensie od poczęcia do naturalnej śmierci. Życie człowieka ma też wymiar duchowy, dlatego interesuje nas jego rozwój wewnętrzny – mówi Ewa Sielicka, prezes.
Wyraź swoją opinię
napisz do redakcji:
gosc@gosc.plpodziel się