Reklama

    Nowy numer 13/2023 Archiwum

Starty na proch dla Niepokalanej

To było niespełna godzinne, przejmujące przedstawienie. Ciemność, słowo i białe płótno ekranu zabrały widzów w ostatnią podróż ze świętym Maksymilianem Marią Kolbem. Aż do jego męczeńskiej śmierci w Auschwitz.

Przedstawienie „…i każdą łzę otrze Bóg z ich oczu”, które przygotowali zakonnicy z Niepokalanowa, zaprezentowano w koszalińskim kościele franciszkanów.

Męka o. Maksymiliana

Misterium rozpoczyna się w chwili aresztowania przez Niemców 17 lutego 1941 r., obejmuje jego cierpienia w więzieniu w Warszawie i kończy się jego męczeńską śmiercią w niemieckim obozie koncentracyjnym Auschwitz 14 sierpnia tego samego roku.

Tekst, którego autorem jest znany reżyser i dramaturg Kazimierz Braun, powstał dwa lata temu, by uczcić 70. rocznicę śmierci świętego. Misterium stworzone zostało na podstawie dokumentów, zeznań i świadectw. Reżyserią i oprawą multimedialną zajęła się krakowska artystka Anna Osławska, reżyser Teatru Rapsodycznego w Krakowie, gdzie pierwsze kroki jako aktor stawiał Karol Wojtyła. Dwaj lektorzy: ojciec Andrzej Sujka i brat Krzysztof Dzida, zakonnicy z klasztoru w Niepokalanowie, przypomnieli najpierw trzymiesięczny pobyt o. Maksymiliana w areszcie na Pawiaku w Warszawie, potem wywózkę bydlęcym wagonem z dworca w stolicy do obozu zagłady w Auschwitz. Przekaz jest mocny, bo lektorzy opowiadający o męczeństwie św. Maksymiliana poruszają się wśród publiczności. Przeraźliwie brzmią pełne pogardy słowa esesmanów i obozowych kapo. I z drugiej strony – przejmujące jest świadectwo współwięźniów w Auschwitz. Cytowany polski Żyd Zygmunt Gorson wspomina ojcowską miłość, którą o. Kolbe otaczał w szczególności najsłabszych współwięźniów. Najbardziej dramatyczna chwila: apel, podczas którego esesmani wybierają spośród osadzonych 10 osób. Po ucieczce jednego z więźniów to oni mają umrzeć śmiercią głodową. Ojciec Maksymilian dobrowolnie decyduje się na śmierć w bunkrze. Ratuje w ten sposób innego współwięźnia, sierżanta Wojska Polskiego i ojca dwójki dzieci, Franciszka Gajowniczka. Dwa tygodnie konania w ciasnym, ciemnym bunkrze i trwanie na modlitwie. Zastrzyk z fenolu staje się kresem cierpienia. 15 sierpnia 1941 r., w uroczystość Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny, zwłoki o. Kolbego zostają spalone w obozowym krematorium. „I tak spełniło się jego marzenie z młodości: „Pragnę być starty na proch dla Niepokalanej i aby ten proch został rozniesiony przez wiatr po całym świecie” – brzmią ostatnie słowa misterium. Całość dopełnia muzyka Fryderyka Chopina i Krzysztofa Pendereckiego.

« 1 2 »
oceń artykuł Pobieranie..

Wyraź swoją opinię

napisz do redakcji:

gosc@gosc.pl

podziel się

Reklama

Zapisane na później

Pobieranie listy