Trasa była wymagająca, ale podołali. Metę przekroczyło ponad 200 biegaczy z różnych stron diecezji.
Już po raz V amatorzy i zawodowcy spotkali się na Biegu Papieskim. Trasa nie była łatwa. – Może być błotniście – ostrzegali kilka dni przed startem organizatorzy. I było. Uczestnicy na metę docierali ubrudzeni po kolana, a mimo to zadowoleni. – Dla mnie to nawet za mało błota było – śmieje się Angelika Zygmunt z Piły, która na starcie w Skrzatuszu stanęła obok męża. – Moja pasja zaczęła się właśnie dzięki niemu, a teraz startujemy razem – dodaje.
V Bieg Papieski rozpoczęła Msza św. w skrzatuskim Sanktuarium. Następnie uczestnicy wystartowali. Mieli do pokonania prawie 7 km - odcinek do Starej Łubianki, gdzie w zajeździe „Bumerang” czekała na nich nie tylko meta, ale także ciepły posiłek i co najważniejsze był czas na wymianę doświadczeń.
Historia Biegu sięga 2007 roku, kiedy Walenty Buzała w hołdzie Janowi Pawłowi II postanowił samotnie przebiec 27 km. – To tyle ile lat Polak był papieżem, kiedy wróciłem do domu żona wręczyła mi medal – wspomina pan Walenty. Inicjatywa z roku na rok rozrastała się. W tym roku padła rekordowa liczba uczestników, bo na starcie stanęło ponad 220 osób. Nowością były także imprezy towarzyszące dla dzieci. – Ważne jest zaszczepianie sportowego ducha od najmłodszych lat – dodaje pan Buzała. Organizatorzy postarali się również, aby nad przedsięwzięciem oprócz biskupa naszej diecezji Edwarda Dajczaka błogosławieństwo roztoczył papież Franciszek.