Diecezjalny Dzień Dziecka. Nie był ich w stanie powstrzymać ani wielki deszcz, ani niezbyt przyjemna temperatura. Wprawdzie nie w Skrzatuszu, tylko w Pile, za to z wcale nie mniejszym entuzjazmem świętował najmłodszy Kościół koszalińsko-kołobrzeski.
Pogoda spłatała organizatorom niezłego figla. Zawiodły wszystkie, nawet otrzymane z lotniska, prognozy. W ostatniej chwili I Diecezjalny Dzień Dziecka awaryjnie musiał zostać przeniesiony do pilskiego kościoła pw. NMP Wspomożenia Wiernych. Tam gościnny proboszcz ks. Stanisław Oracz udzielił nieco zmokniętym małym pielgrzymom schronienia przed deszczem. Ponad dwa tysiące dzieci zapełniło przestronną świątynię po same brzegi. Razem z nimi do Piły przyjechała także Pieta skrzatuska.
Takiego aplauzu i ilości zdjęć mógłby Matce Bożej pozazdrościć niejeden celebryta! Każdy z małych pielgrzymów chciał też choć na chwilkę znaleźć się jak najbliżej cudownej figury.
Kacperek Piotrowski przyjechał z babcią. Bardzo chciał spotkać się ze Skrzatuską Panią, żeby prosić o zdrowie dla siebie, dla mamy i babci. Jak mówi, warto było znieść trudy podróży z Koszalina. Dla Kacpra tym trudniejszej, że porusza się na wózku inwalidzkim. – Wszystko było przepiękne, wszyściuteńko mi się podobało! I pierwszy raz widziałem Matkę Boską ze Skrzatusza z tak bardzo bliska – relacjonuje pełen emocji. – Chciałbym też przyjechać jeszcze raz do sanktuarium, kiedy już będzie wszystko tam gotowe, no i żeby była trochę lepsza pogoda – dodaje z uśmiechem 10-latek.
– Niedawno mówiłem w wywiadzie, że trzeba dać się Panu Bogu zaskoczyć… I doświadczyliśmy tego Bożego zaskoczenia. Było to trochę karkołomne, ale błyskawiczne działanie – przyznaje ze śmiechem bp Edward Dajczak, który towarzyszył dzieciom podczas ich świętowania. Pasterzowi diecezji bardzo zależało także na spotkaniu z najmłodszym Kościołem koszalińsko-kołobrzeskim. – Skrzatusz ma być domem całej diecezji, to musi być wpisane w serca. Dlatego tyle tych pielgrzymek do naszego sanktuarium w tym roku. Kiedy dzisiaj powie się młodym ludziom „Skrzatusz”, nic więcej nie trzeba dodawać. Młodzież wie, że tam się spotykamy. Teraz trzeba to też pokazać dzieciom. A także to, że jesteśmy wspólnotą, niezależnie od tego, ile ma się lat – dodaje bp Edward.
Wyraź swoją opinię
napisz do redakcji:
gosc@gosc.plpodziel się