W piątek, 7 czerwca, 9 aresztantów przyjęło sakrament bierzmowania z rąk bp. Edwarda Dajczaka.
To było wydarzenie bez precedensu w blisko 70-letniej historii Aresztu Śledczego w Słupsku.
- Bóg nigdy z człowieka nie rezygnuje. Nie ma takiej sytuacji, takiego zła, takiego bluźnierstwa, żeby Bóg powiedział: "koniec, jesteś przekreślony, nie masz szans w moich oczach" - mówił w homilii bp Edward Dajczak, który podkreślał, że wierzy w duchową przemianę mężczyzn odsiadujących wyroki. A ci nie ukrywali wzruszenia tym wydarzeniem. - Ciężko mi powiedzieć cokolwiek - mówił jeden z bierzmowanych. Drugi z dumą przyznał, że po wyjściu z aresztu chce zostać chrzestnym. - Bratu urodził się syn i czekają, aż wrócę na wolność - nie ukrywał satysfakcji ogolony "na zero", wytatuowany mężczyzna.
Płk Marek Wójtowicz, dyrektor Aresztu Śledczego w Słupsku, nie ukrywa, że tego typu wydarzenie to też element resocjalizacji. - My leczymy ciało, a kapłani ducha. Razem możemy wiele zmienić - mówił tuż po uroczystości. I liczy na to, że w przyszłości podobne wydarzenia będą odbywały się częściej niż raz na niemal 70 lat. Tym bardziej, że chętnych nie brakuje. - Zgłosiło się 30 osób, ale ze względu na charakter placówki, zakaz kontaktu niektórych osadzonych, musieliśmy się ograniczyć do takiej grupy - wyjaśnia szef aresztu.
Przyjęcie sakramentu bierzmowania poprzedził cykl spotkań w ramach kursu Filip, który dla osadzonych zorganizowała Koinonia Jan Chrzciciel.