Reklama

    Nowy numer 12/2023 Archiwum

Posłani do Maryi

Wyposażeni w świetne humory i biskupie błogosławieństwo pielgrzymi z diecezji po raz 31. wyruszyli do Częstochowy.

Do skrzatuskiego sanktuarium zeszli się promieniście z całej diecezji. Dla pątników z północnych rubieży był to już tydzień w drodze. Na pokonanie stąd niemal całej Polski na piechotę potrzebują jeszcze dwóch. Ale nawet najmłodszych pielgrzymów nie przerażają kilometry. Dziesięcioletnich Michała i Marcela z Kołobrzegu na pielgrzymkę namówił dziadek. W drodze do diecezjalnego sanktuarium zdążyli już pokonać pierwsze kryzysy i poznać trudy pielgrzymiego życia.

– Pierwszego dnia było najgorzej, bo nie byliśmy przyzwyczajeni, ale już drugiego dnia Marcel przeszedł cały dzień bez podwożenia, a ja szedłem tak trzeciego dnia – opowiada rezolutnie Michał. – To dlatego, że poznaliśmy dużo ludzi i z każdym można porozmawiać. Wtedy nogi nie bolą – dodają zgodnie bliźniacy. Werwy dodaje im niesiona intencja: modlą się o zdrowie dla swojej prababci. Dla Ireny Łastkowskiej z Trzcianki to czwarte maszerowanie. Zdecydowała się na nie, mimo że dopiero co dotarła na Jasną Górę na rowerze. – Późno zaczęłam to swoje pielgrzymowanie, ale już sobie nie wyobrażam zostać w domu albo leżeć na plaży. Zresztą całe nasze życie to pielgrzymka – śmieje się. Idzie, bo jak mówi, ma za co dziękować. – Za życie, za rodzinę, a teraz za 35 lat małżeństwa. Przez te pielgrzymkowe kilometry będę mocno omadlać słowa przysięgi: że na dobre i na złe – dodaje. Co roku oprócz indywidualnych próśb i dziękczynień pielgrzymi niosą na Jasną Górę także intencje diecezjalne. – To przede wszystkim modlitwa za powołania do kapłaństwa i do życia zakonnego, a także modlitewna pamięć za biskupów naszej diecezji. Każdego dnia modlimy się też w intencjach, które zostały nam powierzone oraz za dobroczyńców pielgrzymki, bez których pomocy z pewnością trudno byłoby nam wyruszyć w drogę – mówi ks. Tadeusz Kanthak, szef diecezjalnej pielgrzymki. Dla niego, choć jest pielgrzymkowym weteranem, tegoroczne maszerowanie to debiut w roli kierownika. – Najważniejsze, żeby pielgrzymka przyniosła dobre, trwałe owoce. No i żeby przebiegła bezpiecznie. Bez pomocy i łaski Bożej jest to niemożliwe – dodaje. Dlatego tradycyjnie przed wyruszeniem w drogę pątnicy przyzywali wstawiennictwa Matki Bożej Bolesnej. Z sanktuarium skrzatuskiego na pielgrzymi szlak posłał ich bp Paweł Cieślik. – Wszyscy jesteśmy jak naród wybrany, posłany w drogę do Ziemi Obiecanej. Wędrujemy przez Morze Czerwone i przez pustynię. Pan poleca nam zbudować namiot spotkania, bo chce być blisko. Ta obecność Boża będzie i wam towarzyszyć w waszym pielgrzymowaniu – przypominał pątnikom. – Sens pielgrzymowania nie zasadza się wyłącznie na pokonanych kilometrach. Najbardziej liczna i chyba najbliższa mojemu sercu jest grupa złota, czyli ci, którzy z różnych przyczyn nie mogli wybrać się w drogę, ale wspierają nas swoja modlitwą. To ofiarowywane w naszej intencji cierpienie, zdrowaśka, dziesiątka różańca dodają nam sił – mówi ks. Tadeusz i zachęca do włączenia się w pielgrzymowanie duchowe.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Wyraź swoją opinię

napisz do redakcji:

gosc@gosc.pl

podziel się

Reklama

Zapisane na później

Pobieranie listy