Sanktuarium na Górze Chełmskiej podnosi się po bolesnym ciosie. Rozpoczęło się usuwanie bluźnierczych malunków, u sióstr szensztackich trwają modlitwy za sprawców, a policja apeluje o pomoc w ich ujęciu.
Do akcji pomocy sanktuarium, które we wtorek rano zostało sprofanowane, włączył się także Piotr Jedliński, prezydent Koszalina.
- Góra Chełmska jest ważnym miejscem dla wszystkich mieszkańców. Oprócz tego, że jest to miejsce kultu, to przecież wielu ludzi przychodzi tam również po to, aby po prostu odpocząć - mówi Robert Grabowski, rzecznik koszalińskiego ratusza. - Dlatego też prezydent wyznaczył nagrodę w wysokości 2 tys. zł dla osoby, której informacje pomogą policji ująć sprawców - informuje rzecznik.
Dzisiaj jeszcze bardziej widać, jak poważne okazały się zniszczenia dokonane przez dotychczas nieznanych sprawców.
- Od poniedziałku, jeśli tylko pozwoli na to pogoda, ruszają prace nad elewacją sanktuarium. Niestety potwierdziło się, że trzeba ją całkowicie wymienić, tzn. zbić obecne tynki i położyć nowe. Wstępne koszty tego, co teraz nas czeka to ok. 10 tys. zł. Trzeba również odnowić drewniane, rzeźbione drzwi, które przeszły konserwację zaledwie dwa lata temu. Konserwacji zostaną poddane tablice pamiątkowe, gdyż nie da się ich całkowicie wyczyścić. Podobnie nie wiadomo jeszcze, co będzie z kamieniami różańcowymi. Wczoraj wyczyszczono namalowane na nich odwrócone krzyże, ale dziś znowu je widać. Po prostu czyszczenie okazało się niewystarczające - relacjonuje s. Paulina Kopacz, przełożona z Góry Chełmskiej.
Wczoraj przez wiele godzin siostry prowadziły sztafetę różańcową w intencji sprawców profanacji. Podczas Mszy św. odśpiewano suplikację, odmówiono Litanię do Serca Pana Jezusa. Tak będzie również dzisiaj i przynajmniej do końca tygodnia.
Siostry nie kryją też wzruszenia pozytywną reakcją ludzi, na to co się stało. Okazuje się, że dokonane zło, wyzwoliło lawinę dobra. - Z jednej strony jest nam bardzo przykro z powodu tego, co się stało, ale z drugiej strony serce nam rośnie, kiedy widzimy tę solidarność, którą okazuje nam od wczoraj wielu ludzi. Otrzymujemy telefony osób, które chcą przyjść i pomóc w porządkowaniu terenu czy po prostu w sprzątaniu. Dzwonią nawet ludzie z zagranicy, którzy właśnie z "Gościa Niedzielnego" dowiedzieli się o całej sprawie - mówi siostra. - Cały czas przychodzą też tutaj ludzie i modlą się. Wielu też dzwoni do nas z zapytaniem, czy sanktuarium nie jest czasami zamknięte. Chcę z całą mocą uspokoić wszystkich - nigdy nie zamkniemy sanktuarium. To zawsze będzie miejsce otwarte dla wszystkich - dodaje siostra.
Pierwszych reakcji doczekała się także policja. Jak informuje kom. Urszula Tartas, rzeczniczka Komendy Miejskiej Policji w Koszalinie, zgłosił się ekspert od pisma runicznego, który rozszyfrował napisane na sanktuarium znaki. Nie wiadomo jeszcze, dlaczego sprawcy namalowali akurat takie, a nie inne litery. Być może oznaczają one inicjały sprawców, ale tego nie można stwierdzić z całą pewnością.
- Po konsultacji z prokuraturą, wszczęto postępowanie w sprawie obrazy uczuć religijnych i zniszczenia mienia. Maksymalna kara, która grozi sprawcom to pięć lat pozbawienia wolności. Śledztwo na razie prowadzi policja pod nadzorem prokuratury. Gdyby ktoś chciał pomóc policji w jakikolwiek sposób, proszony jest o telefon pod numer alarmowy 997, lub 112 - apeluje kom. Urszula Tartas.
O całym zajściu pisaliśmy tutaj.