Kilkuset rybaków od Świnoujścia po Hel protestowało dzisiaj w macierzystych portach. Ich zdaniem polityka morska Unii Europejskiej doprowadziła do katastrofy ekologicznej na Bałtyku.
W ogólnopolskim proteście uczestniczyli rybacy ze Świnoujścia, Kołobrzegu, Darłowa, Ustki, Łeby, Jastarni i Władysławowa. Demonstracja miała charakter symboliczny - armatorzy wypłynęli na redę swoich macierzystych portów, a na burtach kutrów wywiesili transparenty z napisami: „Manifestacja”.
- To nasz protest przeciwko rabunkowej gospodarce rybackiej na Bałtyku - tłumaczy Grzegorz Hałubek ze Związku Rybaków Polskich. - Polityka Komisji Europejskiej doprowadziła do katastrofy ekologicznej. Największym problemem jest tzw. „chudy dorsz", którego i tak w Bałtyku jest jak na lekarstwo.
Według rybaków „chude” dorsze to efekt niekontrolowanych połowów skandynawskich "paszowców", olbrzymich kutrów, które odławiają wszystko, co wpadnie w ich sieci.
A wpadają przede wszystkim szproty i śledzie, które są naturalnym pokarmem dorszy. Gdy tych ryb brakuje, dorsze, które są rybami drapieżnymi, głodują. Są mniejsze i słabsze. Rybacy nazywają takie okazy "chudym dorszem".
- Skandynawowie łowią poza wszelką kontrolą i ewidencją - mówi Andrzej Tyszkiewicz, armator kutra UST-111. - Skutek jest taki, że dla dorszy i innych gatunków żywiących się rybami brakuje naturalnego pokarmu.
Rybacy domagają się, by polski rząd doprowadził do ograniczenia połowów paszowych i objął dodatkową ochroną populację dorsza. W przeciwnym razie grożą zaostrzeniem protestu, z blokadą portów włącznie.