Ostatni dowódca wielkich jednostek kawalerii polskiej z 1939 r., a wcześniej obrońca Lwowa z 1918 r. i uczestnik bitwy pod Zagórzem nazywanej polskimi Termopilami patronuje od wczoraj jednemu ze świdwińskich rond.
W ten sposób Rada Miasta postanowili upamiętnić gen. Romana Abrahama, człowieka, bez którego zapewne wielu dawnych i obecnych mieszkańców miasta nad Regą nie byłoby świdwinianami.
Co spowodowało, że znany generał znalazł się w Świdwinie w połowie maja 1946 r.?
Przybył do miasta jako pełnomocnik Państwowego Urzędu Repatriacyjnego, żeby stłumić bunt i namówić przesiedleńców z Kresów, którzy okupowali świdwiński dworzec kolejowy do osiedlenia się na Pomorzu Zachodnim.
– Nie życzyli sobie tu pozostać. Chcieli jechać na Dolny Śląsk, gdzie wcześniej osiadły już dwa transporty z Krotoszyna i spod Lwowa, gdzie był ich ks. Michał Milewski i Matka Boża Śnieżna z krotoszyńskiego kościoła – wyjaśnia dr Antoni Cieśliński, syn jednego z krotoszyńskich przesiedleńców, którzy osiedlili się w mieście, Franciszka Cieślińskiego. – To jego autorytet i namowy sprawiły, że Kresowiacy zdecydowali się załadować dobytek na furmanki i rozjechać się po okolicy Świdwina: do Brzeżna, Słonowic, Rzepczyna i kilku innych wsi. Razem z moim ojcem jeździli razem po okolicy i szukali dobrych miejsc do osiedlenia – opowiada.
Rondo gen. Romana Abrahama znajduje się u zbiegu ulic Szczecińskiej i Energetyków Karolina Pawłowska /GN Inicjatorem upamiętnienia gen. Abrahama jest Mieczysław Kostur, od 23 lat prezes Towarzystwa Miłośników Lwowa w Świdwinie.
Jak mówi warto przypominać o historii i osobach, bez których dzisiejszy Świdwin nie byłby takim samym miastem, zwłaszcza młodemu pokoleniu. – W sumie od 1995 r. miałem ponad sto spotkań w szkołach z młodzieżą, której opowiadam o obrońcach Lwowa i niepodległości. To ponad 4, 5 tys. młodych ludzi – mówi pan Mieczysław.
W uroczystościach nadania imienia rondu u zbiegu ulic Szczecińskiej i Energetyków uczestniczyli samorządowcy, potomkowie Kresowiaków, uczniowie oraz świdwińscy duchowni. Rondo poświęcił ks. mjr Andrzej Migała ze świdwińskiej parafii wojskowej.
– Generał był postacią nieprzeciętną. Syn lwowskiego profesora prawa, uczestnik walk o Lwów, wojny polsko-ukraińskiej i polsko-bolszewickiej, brał pośrednio udział w III powstaniu śląskim. W okresie międzywojennym robił błyskotliwą karierę wojskową, a przede wszystkim był wybitnym dowódcą w okresie wojny 1939 r., kiedy to dowodził Wielkopolską Brygadą Kawalerii a potem Grupą Operacyjną Kawalerii. Po wojnie wrócił do kraju i odegrał tu wielką rolę. Dla mieszkańców Świdwina także. A po 1956 r. walczył o prawdę historyczną, dbał o swoich dawnych żołnierzy, walczył o odbudowę poznańskiego pomnika 15 Pułku Ułanów, a przede wszystkim razem z gen. Borutą-Spiechowiczem, który mieszkał pod Szczecinem starał się przeciwdziałać dewastacji cmentarza obrońców Lwowa. Wybitna postać, wielki patriota. Należy się tylko cieszyć, że w Świdwinie to nazwisko będzie funkcjonować w przestrzeni publicznej – mówi dr Leszek Laskowski.
Koszaliński historyk swoją wiedzą o gen. Romanie Abrahamie dzielił się ze świdwinianmi – przed południem z uczniami technikum, które sąsiaduje z rondem, a wieczorem na świdwińskim zamku. Uroczystości zakończył VIII wieczór Pieśni Legionowych i Partyzanckich przygotowany przez miejscowe towarzystwa kresowe Lwowa i Wilna, Świdwiński Ośrodek Kultury oraz Miejską Bibliotekę Publiczną.