Zgodzili się bez wahania. Prezes Miejskiej Energetyki Cieplnej wystąpi na scenie jako Pchła Szachrajka, a prezydent Koszalina jako Pan Twardowski. Robią to, by pomóc dzieciom.
Przekroczyć bariery
Jednym ze sposobów zdobycia pieniędzy jest spektakl. Reżyserem i pomysłodawcą jest Magdalena Muszyńska-Płaskowicz, która była aktorką Bałtyckiego Teatru Dramatycznego. Przedstawienie nosi tytuł „Bajki Samograjki. Sezon 2”. Aktorzy przygotowali trzy bajki: „Pchłę szachrajkę”, „Królewnę Śnieżkę” i „Czartowskie sprawki”. Tę ostatnią przy udziale Zespołu Pieśni i Tańca „Bałtyk”. Reżyser przyznaje, że dowodzenie grupą 40 aktorów amatorów nie jest proste. – Gra w teatrze to coś znacznie więcej niż powiedzenie swojej kwestii. Trzeba mieć odpowiednią postawę, mimikę, mowę ciała. Dla tego zespołu to jest trudne, ale to też wielka przygoda – mówi. Wiele z osób grających w spektaklu to na co dzień dyrektorzy, prezesi, kierownicy. Tutaj muszą odnaleźć się w zupełnie innej roli. – Kiedy ktoś jest prezesem, a zostaje krasnoludkiem, to musi pokonać pewien opór. Człowiek się zastanawia, co o mnie powiedzą? jak będę wyglądać? Ale to jest cała frajda, bo na scenie pokonujemy swoje słabości – tłumaczy pani Magda. – Oprócz tego, co musimy robić zawodowo, żeby się wywiązywać z naszych podstawowych obowiązków – utrzymania rodziny i domu – jest też inna sfera. To ta, która wypływa z ducha, bo ktoś słabszy potrzebuje pomocy – mówi Norbert Koselski, przedsiębiorca, mąż, ojciec dwóch córek. – To przedstawienie jest dla widzów okazją, by pójść z dziećmi do teatru, by spędzić czas z rodziną i jednocześnie pomóc dzieciom, które są chore. Nam zaś przyświeca konkretny cel. Dzieci są w szpitalu nie z własnego wyboru, i jeszcze muszą jeszcze znosić złe warunki. Chcemy im w tym jakoś ulżyć. Za swój poświęcony czas, otrzymujemy z powrotem bardzo wiele – dodaje. To już drugi spektakl charytatywny na rzecz oddziału dziecięcego koszalińskiego szpitala. W zeszłym roku udało się zebrać prawie 30 tys. zł. W tym roku przedstawienie ma przynieść podobny zysk, a na generalny remont potrzeba 500 tys. zł.
Wyraź swoją opinię
napisz do redakcji:
gosc@gosc.plpodziel się