Koszalińskie seminarium zorganizowało specjalny dzień skupienia dla rodziców alumnów.
Tego typu spotkanie odbyło się po raz pierwszy. Dotychczas rodzice kleryków gościli w seminaryjnych murach jedynie na samym początku drogi formacyjnej swoich synów oraz przed święceniami. Bywali też sporadycznie przy innych okazjach. Tym razem mogli przyjechać na dłużej i prawdziwie poczuć klimat seminarium.
- Chodziło nam o to, żeby pozwolić rodzicom poznać wychowawców własnych synów, żeby mogli zobaczyć, komu powierzyli swoje dzieci. To wzbudza zaufanie do seminarium i daje też owoce w formacji. Drugi ważny powód tego spotkania to ułatwienie naszej pracy wychowawczej. Współpracując z rodzicami możemy wzmocnić nasze oddziaływanie. Poza tym, znając sytuacje rodzinne naszych alumnów, możemy lepiej ich zrozumieć. Po trzecie chodziło też o to, żeby sami rodzice mogli się poznać, żeby wymienili doświadczenia, pytania, obawy. Ważnym celem było też skupienie modlitewne - mówi ks. dr Jarosław Kwiecień, prefekt.
Przełożeni seminaryjni podkreślają, że dom rodzinny nie determinuje, ale jednak ma duży wpływ na przebieg formacji młodego człowieka do kapłaństwa. - Jeśli chodzi o rodziny, to z klerykami jest pewnie podobnie, jak to było z Apostołami w Ewangelii. Oni też pochodzili z różnych kontekstów społecznych i religijnych. Są rodziny zaangażowane w Kościół, przeżywające świadomie swoją wiarę, ale są też rodziny poszukujące czy religijnie niezaangażowane, gdzie często kleryk jest osobą, która dopiero wnosi do swojej rodziny nową jakość, wiarę - przyznaje ks. Kwiecień.
Różnie się też kształtuje relacja rodziców i dziecka, które decyduje się na drogę powołania kapłańskiego. - Jeśli chodzi o obecność rodziców w życiu kleryka, warto odnieść się do Pisma Świętego i spojrzeć na Maryję i Józefa. Oni są obecni, ale ta obecność jest cicha i jakby w tle. Rodzice nie przestają kochać i ciągle towarzyszą swoim dzieciom, choćby przez modlitwę. Jednak życie ich synów będzie autonomiczne i poddane woli Boga i Kościoła. Więc z jednej strony rodzice nie mogą przestać kochać, ale nie mogą też nie chcieć wypuścić swych synów spod swych skrzydeł. Prosiliśmy rodziców, żeby nadal czuli się współwychowawcami odpowiedzialnymi za swoich synów. Mówiliśmy im, że nadal są dla nich mamą i tatą, że właściwie ich towarzyszenie nigdy się nie kończy, choć jednak zmienia swój charakter - mówi ks. dr Wojciech Wójtowicz, rektor.
Podobne spotkania będą kontynuowane.
Szersza relacja z wydarzenia, rozmowy z rodzicami, w papierowym wydaniu "Gościa Koszalińsko - Kołobrzeskiego" 15 grudnia.