Niepełnosprawni. Paweł od 20 lat porusza się na wózku inwalidzkim. Ma w tym spore doświadczenie. Pokazuje innym, jak wykonać balans na wózku, żeby pokonać wysoki krawężnik. I jak bezpiecznie zjechać ze schodów.
Od 25 lat Fundacja Aktywnej Rehabilitacji uczy samodzielności ludzi poruszających się na wózkach inwalidzkich. Teraz takie warsztaty odbywają się też w Koszalinie. Sobotnie przedpołudnie. Sala sportowa koszalińskiego liceum im. Dubois.
Pod okiem instruktorów trenuje grupa młodych ludzi na wózkach inwalidzkich. Są wśród nich nawet kilkuletnie dzieci. Rzucają piłką do celu. Potem są gry zespołowe i jazda na wózkach między przeszkodami na czas. To ma wzmocnić i usprawnić ich ręce. Starsi wyruszają w miasto, żeby w realnych warunkach przetestować swoje umiejętności. Ale też przekonać się, że wózek to nie wyrok. Bo jak tłumaczy Krzysztof Lechniak, pełnomocnik Fundacji Aktywnej Rehabilitacji w Zachodniopomorskiem nie ma takich granic społecznych, których niepełnosprawny nie może pokonać. Trzeba tylko chęci i dużo pracy. Sam na wózku jest od 14. roku życia. Przewodnikiem w mieście jest Paweł. Na wózku od 20 lat. Bardzo angażuje się w działania na rzecz niepełnosprawnych. Ma spore doświadczenie i dużo samozaparcia. Pokazuje, jak wykonać balans na wózku, żeby pokonać wysoki krawężnik. Przed katedrą rozpędza się, na wystającej płytce chodnikowej jego wózek staje dęba. To zamierzone ostrzeżenie. – Tylko dzięki sporym umiejętnościom Paweł utrzymał równowagę – komentuje Krzysztof Lechniak. Potem pokaz bezpiecznego zjazdu ze schodów przy kiosku przed ratuszem. Zjazd przodem i – z asekuracją – zjazd po schodach tyłem. Na razie niewielu daje sobie z tym radę. Pokonywanie progu okazuje się łatwiejsze, choć ci, którzy są pierwszy raz, trochę się krępują. Potem jeden po drugim przejeżdżają przez przejście dla pieszych przy ulicy Młyńskiej. Przechodnie patrzą z zaciekawieniem, kierowcy są zniecierpliwieni. Przy parku nauka bezpiecznego zjazdu zygzakiem ze stromego wzgórza. I podobny wjazd pod szczyt. To ważna umiejętność, bez niej pokonywanie nawet niezbyt wysokiego wzniesienia może okazać się piekielnym wysiłkiem.
Wyraź swoją opinię
napisz do redakcji:
gosc@gosc.plpodziel się