W koszalińskim Areszcie Śledczym rozstrzygnięto konkurs na najlepszą audycję radiowęzłową. Ogólnopolski przegląd konkursowy odbył się już po raz dziewiąty.
Więźniowie z zakładów karnych i aresztów śledczych z całej Polski przysłali na konkurs audycje, które powstały w więziennych radiowęzłach.
- Myślę, że ta inicjatywa to dobry pomysł i sposób na zaangażowanie ludzi, którzy nie mają takiego kontaktu z rzeczywistością jak my - mówi Marzena Śmigielska z Wydziału Kultury i Spraw Społecznych Urzędu Miasta w Koszalinie, która była jednym z członków jury. - Jeśli chodzi o tegoroczne nagrania, wydaje mi się, że poziom nie jest wyższy niż w poprzednich latach. Zawsze staram się szukać w tych audycjach autentyczności, choć jest względna, bo czasem udawana. To, co robi na mnie największe wrażenie, to zawsze osobiste wyznania osób osadzonych. W tym roku najbardziej podobała mi się audycja z Aresztu Śledczego w Koszalinie pt. „Motylowe pragnienie wolności”. Opowiada o człowieku, który 20 lat spędził w więzieniu. Wychodzi na wolność i musi zmierzyć się z rzeczywistością i światem, który staje przed nim. To historia opowiedziana w bardzo prosty sposób, bez wygórowanych idei, dlatego też jest autentyczna.
Annie Drozdowskiej z Koszalińskiej Biblioteki Publicznej, która również była jurorką, najbardziej podobał się spektakl „Gloria Victis” z Oddziału Zewnętrznego w Wąsoszu Górnym (Areszt Śledczy w Częstochowie). - Ta audycja była dopracowana językowo i przemyślana. Była w niej refleksja o tym, że życie jest jak rzeka, zmienia się i nigdy nie wracamy do tego samego miejsca - wyjaśnia.
W związku z hasłem konkursu: „Historia żywa - moja mała Ojczyzna - moja Rodzina - ja”, wiele audycji było przewodnikowymi opisami różnych miejsc. - My byśmy oczekiwali, że znajdziemy jakieś prywatne wynurzenia, np. czym jest ta mała ojczyzna dla konkretnego człowieka, a często te audycje są przewodnikowe. Ja bym tę małą ojczyznę bardziej widziała w człowieku niż w wydarzeniach, które towarzyszą konkretnemu miejscu - dodaje pani Anna.
- Co roku pojawia się problem, bo trzeba konfrontować się ze swoimi oczekiwaniami co do tych audycji. To przecież audycje do osadzonych, a nie głos zza krat. Osadzeni wcale nie chcą wysłuchiwać swoich historii. Mają wiele lat, by te historie poznać, a my byśmy chętnie te historie usłyszeli, dlatego ocenianie ich wcale nie jest proste - przyznaje Alicja Górska z Radia Plus Koszalin.
O. Janusz Wejman, franciszkanin i kapelan Aresztu Śledczego, zasiadał w jury po raz pierwszy. - Mnie najbardziej podobała się audycja z Aresztu Śledczego w Bydgoszczy pt. „Pogadanka”, gdzie widać efekty resocjalizacji. Wypowiada się tam sam skazany, który mówi, że najważniejsza jest dla niego rodzina. Więzienie stało się dla niego przełomowe i zaczął pracować nad swoim człowieczeństwem - tłumaczy.
Jak mówi, czasem trudno dotrzeć do osadzonych, bo wielu z nich zamyka się na ważne rozmowy. - Oni tu przygotowują się do wyroku. Nie wiedzą, co będzie i to taka niepewność. Dlatego trudno się z nimi rozmawia. Są jednak tacy, którzy korzystają z Eucharystii i spowiedzi - wyjaśnia kapelan. Jego zdaniem, pobyt w areszcie, a potem w więzieniu zbliża niektórych do Boga. - Zauważyłem, że niektórzy osadzeni widzą, że Bóg w ich życiu zmienia dużo. Zaczynają przez Niego chcieć trochę naprawić swoje życie.
W konkursie wzięło udział 21 audycji z zakładów karnych z całej Polski. Za rok odbędzie się jubileuszowa, 10. już edycja konkursu.