Jak nieoficjalnie podają organizatorzy, podczas II Światowego Festiwalu Morsowania w zimowym Bałtyku kąpało się 1300 osób.
Choć na oficjalne potwierdzenie ustanowienia nowego rekordu w morsowaniu trzeba jeszcze poczekać, organizatorzy nie mają wątpliwości, że Kołobrzeg zapisze się w Księdze Rekordów Guinnessa. Jak podają, w niedzielę w zimowe fale Bałtyku zanurzyło się równocześnie ok. 1300 osób. Tym samym dotychczasowy wynik (1054 osoby), ustanowiony w 2010 r. w Mielnie, został pobity.
– Nie zamierzamy rywalizować z Mielnem i nie chodzi nam o spory. Wychodzimy z założenia, że południowy Bałtyk jest idealnym miejscem do morsowania i zarówno Mielno, jak i Kołobrzeg mogą doskonale promować region. Kołobrzeg ma świetne możliwości na organizowanie tego typu imprez. Mam nadzieję, że nie będziemy długo czekać na to, że uzdrowisko stanie się światową stolicą morsowania – mówi Ryszard Woźniak, prezes Regionalnego Stowarzyszenia Turystyczno-Uzdrowiskowego, a zarazem kołobrzeski mors.
Organizatorzy starannie dbali o dopełnienie warunków formalnych. Do wody mogły wejść tylko wcześniej zapisane osoby ze specjalnymi opaskami na rękach i w regulaminowych strojach kąpielowych.
Najpierw jednak morsy przeszły w roztańczonej paradzie nadmorską promenadą. Do Kołobrzegu ściągnęli wikingowie, jaskiniowcy, radzieccy marynarze, a nawet sam Elvis Presley.
Większość uczestników to morsy krajowe, znalazło się jednak również kilku sąsiadów z zagranicy. Przyjechała grupa z Niemiec oraz pojedyncze osoby ze Skandynawii.
Wszystkim dopisywały humory, dopisała również pogoda. W trakcie ustanawiania rekordu nad kołobrzeską plażą zaświeciło iście wiosenne słońce. Temperatura powietrza wynosiła 6 stopni Celsjusza, wody zaś – 4.
– Mówią o nas, że jesteśmy hardcorami albo pomyleńcami. Pierwszy moment jest ciężki: skóra cierpnie tak, że chciałoby się wyskoczyć z wody, ale za chwilę robi się całkiem przyjemnie – zapewnia Witek Juszczak z Gościna, dla którego to drugi sezon morsowania. – Podpuściła mnie żona, ale sama czeka na rezultaty. Jak przeżyję, pewnie sama się odważy – dodaje ze śmiechem.
Jak przekonują ci, którzy spróbowali morsowania, pasją do zimnych kąpieli zarażają się całe rodziny. – Zanim zaczęliśmy morsowanie, przyjeżdżaliśmy nad morze właśnie zimą, bo tak układał nam się urlop. Odkąd zaczęliśmy się kąpać, mamy dodatkową atrakcję – mówi Lidia Haremza z Winnej Góry w Wielkopolsce. Do udziału w ustanowieniu rekordu stawiła się razem z mężem i dwiema córkami – 7-letnią Marią i 14-letnią Karoliną. – Jest z nami jeszcze morsiątko, 5-miesięczna Klementynka, ale ona jeszcze na swoją pierwszą zimową kąpiel musi poczekać – mówi pani Lidia.
Wszyscy bez wyjątku na kołobrzeskiej plaży przekonywali o zaletach morsowania. – Najpierw morsowała żona, potem ja się dałem namówić. Pozazdrościłem jej zdrowia. Od 4 lat ani razu nie zachorowałem i samopoczucie też mam lepsze. To zdecydowanie lepsze spędzanie czasu niż w supermarketach czy przed telewizorem – przekonuje Artur Siwicki ze Sławna.
Festiwal morsowania w Kołobrzegu trwał od czwartku. W wiosce morsów, poza kąpielami, odbyły się także zimowy historyczny jarmark solny, kiermasz ryb i inne atrakcje. Jednym z finałowych akcentów festiwalu będzie jutro poranna Msza św. w kołobrzeskiej bazylice.
– Podjęliśmy decyzję, że festiwal będzie organizowany w okolicach święta Trzech Króli, więc i morsów nie może zabraknąć w kościele. Może nie wszystkie się stawią, ale – podobnie, jak w ubiegłym roku – będzie nas spora reprezentacja – mówi R. Woźniak.