Pilski szpital po 25 latach doczekał się kaplicy z prawdziwego zdarzenia. Uroczystego błogosławieństwa dokonał bp Edward Dajczak.
Na uwagę zasługuje fakt, że gruntowny remont doszedł do skutku dzięki inicjatywie społecznej. - Bardzo się cieszymy, że tak się stało, ponieważ w obecnej sytuacji szpitala, nie byłoby nas na to stać - przyznaje Rafał Fonferek - Szuca, dyrektor placówki.
- Koszt szacowany był na 150 tys., ale zamkniemy się w kwocie realnej 120 tys. Jeszcze trochę nam brakuje, ale myślę, że sobie poradzimy - mówi Grzegorz Piechowiak, przewodniczący społecznego komitetu remontu kaplicy.
- Z jednej strony to dla wielu trudny okres i jest też wiele innych zbiórek, ale nie mieliśmy wielkiego kłopotu, aby zebrać na taki cel. Były osoby, które wpłacały przysłowiowy "wdowi grosz", ale byli też i tacy, którzy podzielili się większymi kwotami. Jako ludzie wierzący chcemy, żeby warunki w kaplicy były godne. Najważniejsza była chyba termomodernizacja. Naprawdę źle to wyglądało - przyznaje Grzegorz Piechowiak.
Radości z nowej kaplicy nie kryje ks. Józef Balawander, salezjanin, kapelan szpitala w Pile. - Warunki w kaplicy były bardzo trudne. Zimą było za zimno, a latem za gorąco. Dach był cały oszklony, więc słońce dawało się we znaki. Nie było wentylacji, nie dało się otworzyć okna. Zdarzało się więc, że chorzy mdleli. To jest ważne miejsce. My często zapominamy, że człowiek to jest dusza i ciało i że trzeba dbać o jedno i o drugie. Lekarze są od tego, żeby leczyć ciało, ale w szpitalu potrzebne jest też miejsce dla duszy - tłumaczy kapłan.
- Dla chorych wiara i chwila modlitwy to odzyskiwanie nadziei. Ludzie chorzy szukają w Bogu wsparcia. Każdy kto chorował wie, co to znaczy lęk o siebie. Raduje mnie to, że tutaj skrzyknęli się ludzie, zajmujący się na co dzień różnymi sprawami, i stanęli razem wokół tego dzieła. Wykonali naprawdę cudowną robotę - zauważa bp Edward Dajczak.
Jak wylicza kapelan, każdego roku w szpitalnej kaplicy rozdaje się 24 tys. Komunii świętych. Wiele osób zaopatrywanych jest w sakramenty na salach. Spowiedzi odbytych w szpitalu nikt nie liczy.