Nowy numer 13/2024 Archiwum

Mówią o nas w Watykanie

Ad limina apostolorum. To papież mianuje biskupów i ustanawia diecezje, dlatego każdy Kościół lokalny jest z nim nie tylko symbolicznie, ale i realnie związany. Podróż biskupa do Rzymu jest więc swego rodzaju powrotem do źródeł.

Był rok 2005. Do Rzymu z Koszalina pojechał bp Kazimierz Nycz. Towarzyszyli mu bp Paweł Cieślik i bp senior Ignacy Jeż. Wszyscy pełni napięcia czekali w antykamerze na sygnał wejścia do ojca świętego. Jeden z biskupów, który dopiero od niedawna był ordynariuszem, wychodząc od Benedykta XVI, powiedział w stronę bp. Ignacego: „Nie ma się czego bać!”. Biskup senior zmierzył go wzrokiem i z właściwym sobie humorem odparował: „Panie, do kogo te słowa? Ja tu już za Pawła VI bywałem”. Wszyscy wybuchli śmiechem i tak atmosfera przed wejściem do papieża nieco się przeczyściła. Ad limina to sędziwa i piękna tradycja. Jest to jednak spotkanie papieża bardziej z całym episkopatem danego kraju niż z biskupami poszczególnych diecezji. Papież nie jest w stanie głęboko wejść w problemy każdej wspólnoty. Czasami jednak przy takiej okazji dzieją się rzeczy ważne, niespodziewane czy wręcz humorystyczne. Tak też było w historii wizyt ad limina biskupów koszalińsko-kołobrzeskich.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Zapisane na później

Pobieranie listy