W Wyższym Seminarium Duchownym odbyły się rekolekcje powołaniowe.
Ok. 50 chłopców przyjechało na rekolekcje powołaniowe do koszalińskiego WSD. Przez trzy dni modlili się, słuchali konferencji i zadawali pytania, by odkryć, czy Bóg powołuje ich do kapłaństwa.
- Od kilku lat nie było w seminarium rekolekcji typowo powołaniowych. Stwierdziliśmy, że powinny się znów pojawić w takim miejscu. O tej potrzebie mówili też chłopcy, którzy tu przyjeżdżali - mówi ks. Piotr Wieteska, ojciec duchowny w koszalińskim seminarium. - Chcemy tu z różnych stron pokazać, jak wygląda droga powołania, szczególnie do kapłaństwa. Pokazujemy jak Bóg powołuje, jak to wyglądało w historii zbawienia. W jakich sposób powołanie odkrywali prorocy i święci. Odnosimy się także do tego, co jest teraz, pokazując, jak to się dziś dzieje z kapłanami, klerykami - dodaje duszpasterz.
Uczestnicy mogli posłuchać świadectw kleryków i zadawać im pytania dotyczące powołania. Choć rekolekcje dotyczyły kapłaństwa, nie tylko o nim mówiono. - Konkretny cel to kapłaństwo, ale pokazujemy, że to nie jest lepsze od małżeństwa czy samotności. Chodzi o to, żeby oni nie czuli się bombardowani, że muszą być księżmi, tylko żeby odkryli swoje powołanie - tłumaczy ks. Wieteska.
- Jestem tu pierwszy raz, a przyjechałem z ciekawości. Mam w końcu czas, żeby się zatrzymać i pomodlić. Te rekolekcje są wyjątkowe - wyjaśnia Rafał Rymdejko, uczestnik rekolekcji.
Norbert Daszkiewicz postanowił wziąć w nich udział, bo chce znaleźć swoją drogę życiową. - Chciałbym odnaleźć swoje powołanie. Coś mnie tu ciągnie, ale nie wiem co. Myślę o kapłaństwie już od kilku lat, widzę, że Jezus zaprasza mnie do bliższego poznania Jego, ale zobaczymy, jak to będzie. Jak Bóg będzie chciał, to będę księdzem, a jak nie będzie chciał, to trudno - uśmiecha się. Podoba mi się, że w seminarium można mieszkać z Bogiem. Kaplica jest blisko. Prawda jest taka, że w małych miejscowościach nie zawsze możemy się pomodlić w kościele, bo jest zamknięty, a tu możemy pójść do kaplicy, kiedy chcemy, nawet w nocy - przyznaje.
W rekolekcyjnej drodze chłopcom towarzyszyli klerycy z koszalińskiego seminarium. - To jest trudne zadanie - opowiadanie o swoim powołaniu, bo robimy to jako ktoś niewiele starszy od nich. Poza tym nie zawsze jesteśmy do końca pewni swojej drogi. Ciągle ją rozeznajemy. Chcemy im jednak pokazać, że jest to piękna droga - wyjaśnia kl. Wojciech Pawlak. - Staramy się dać, ile mamy sami. Jesteśmy tu dla nich - dodaje.
Zdaniem ks. Wieteski, takie rekolekcje to jeden ze sposobów dotarcia do młodych ludzi. - Mamy raczej kryzys powołanych niż powołań. Kryzys powołanych wynika z niedojrzałości człowieka. Wiele osób przeżywa kryzys osobowościowy, trzeba im pomóc im, dlatego wiele środków stosuje się, żeby człowieka scalić. Bardzo ważna jest formacja ludzka, duchowa oraz intelektualna i żadnej nie można pomniejszyć. Dziś widzimy, że duży nacisk trzeba położyć na formację ludzką - wyjaśnia. - Jesteśmy zaskoczeni, że przyjechało aż tylu chłopaków. To jest jakiś znak. Wielu z nich mówiło, że chce się zatrzymać, ze potrzebują ciszy, adoracji, rozmowy, spowiedzi. To znak, młodzi ludzie ciągle szukają Boga - dodaje.