16 chłopców stanęło do zmagań o miano najlepszego biblisty wśród ministrantów, a także o miejsce w diecezjalnej drużynie, która pojedzie na ogólnopolski finał do Paradyża.
W tym roku do opanowania mieli wszystkie cztery Ewangelie, więc najłatwiej nie było. Tym bardziej, że do konkursu zgłosili się przede wszystkim młodsi ministranci – większość z nich jest jeszcze uczniami szkół podstawowych.
Najlepiej na 30 pytań odpowiedział Dawid Jaroszewicz ze słupskiej parafii pw. św. Józefa. Na drugim miejscu uplasował się Michał Wróblewski ze Sławoborza, na trzecim – Mikołaj Małocha z parafii katedralnej. Do diecezjalnej drużyny, która pojedzie w maju do Paradyża na finał Ogólnopolskiego Konkursu Biblijnego dla Ministrantów i Lektorów, zakwalifikowali się również Mateusz Kiełtyk, drugi reprezentant słupskiej grupy ze św. Józefa i Jakub Dresler z kołobrzeskiej parafii pw. Miłosierdzia Bożego.
Warto zauważyć, że pierwsza trójka to ministranci, którzy także w ubiegłym roku reprezentowali diecezję w tym konkursie. Zajęli wówczas wysokie czwarte miejsce, choć byli jedną z najmłodszych drużyn.
Jak mówi ks. dr Tomasz Tomaszewski, który przewodniczył komisji konkursowej, poziom udzielanych na pytania odpowiedzi był zadowalający, choć wiek uczestników miał znaczący wpływ na wyniki. - Wydaje mi się, że młodsi chłopcy mieli problemy z dokładnym zrozumieniem pytań, chociaż, jeśli weźmie się pod uwagę ich wiek, udzielane odpowiedzi nie były wcale takie złe - mówi biblista.
Nie da się także ukryć, że na tegoroczne diecezjalne eliminacje do Koszalina przyjechało mniej ministrantów niż w ubiegłym roku. - Trzeba cieszyć się z każdego uczestnika i z jego wysiłku włożonego w przygotowanie do konkursu, ale mogłoby być ich więcej. Przy takich okazjach jak mantrę powtarzamy, że to też rola księży, żeby pokazać tym chłopcom, jak ważną rolę w formacji pełni obecność Pisma Świętego. Za tym musi iść praca dorosłych - dodatkowe spotkania, odpowiadanie na pytania, motywowanie - podkreśla ks. dr Tomasz Tomaszewski, który przewodniczył komisji konkursowej.
- Pisma Świętego nie czyta się jak szkolnej lektury - oprócz zrozumienia liter, trzeba jeszcze zrozumieć Boży przekaz. Potrzeba tu ukierunkowania dorosłych, żeby za zrozumieniem intelektualnym poszło spotkanie z Tym, który kieruje do nas Swoje słowo. Ważne, żeby uczestnicy takich konkursów rozumieli, że czytanie Pisma Świętego jest potrzebne do rozwoju ich wiary - dodaje.
Potwierdza to Dawid Jaroszewicz. - Pytaliśmy księdza o wiele rzeczy, rozmawialiśmy też między sobą. W Ewangeliach niby wszystko jest to samo, ale różnice są, więc trzeba się dobrze wczytać - mówi zdobywca pierwszego miejsca.
Jak zdradza, przygotowania zajęły mu dwa miesiące intensywnego czytania Pisma Świętego. I choć cieszy się z sukcesu, podkreśla, że korzyści z konkursu są nie tylko materialne. - Chyba sam nie sięgnąłbym po Pismo Święte. Teraz staram się je czytać nie tylko podczas przygotowań do konkursu - dodaje.