Skrzatusz to niezwykłe miejsce, w którym działa nie tylko Matka Boska. Okazuje się, że Jan Paweł II też tam zagląda i... dzieją się "dziwne" rzeczy.
Główne sanktuarium diecezji koszalińsko-kołobrzeskiej bardzo wiele zawdzięcza Janowi Pawłowi II. Przede wszystkim w roku 1988 kard. Józef Glemp koronował cudowną pietę koronami papieskimi. Był to ważny moment dla tego niezwykłego miejsca, a 25-lecie koronacji obchodzone we wrześniu 2013 roku stało się dla sanktuarium zupełnie nowym otwarciem.
W Skrzatuszu oprócz cudownej piety, znajdują się też relikwie Jana Pawła II. W październiku 2003 roku, wtedy jeszcze ks. Mieczysław Mokrzycki, osobisty sekretarz papieża, ofiarował skrzatuskiemu sanktuarium piuskę i różaniec Ojca Świętego. Piuskę tę Jan Paweł II miał na sobie podczas Mszy św. beatyfikacyjnej Matki Teresy z Kalkuty.
W 2005 roku, kilka miesięcy po śmierci papieża w Skrzatuszu wydarzyło się coś niezwykłego, o czym pisze w swoim liście do sanktuarium pani Barbara ze Świnoujścia.
"W 2005 roku po drodze do Częstochowy zajechaliśmy do Skrzatusza. Z intencją w sercu modliłam się żarliwie do naszej ukochanej Mateńki, aby pobłogosławiła mojej córce, aby dostąpiła radości macierzyństwa. Lekarze twierdzili, że musi się leczyć i czeka ją długa droga. W czasie modlitwy ksiądz prałat (śp. ks. Józef Słowik, ówczesny kustosz w Skrzatuszu - przyp. red) przyniósł piuskę i różaniec Jana Pawła II. Z wielkim zaufaniem modliłam się dotykając i całując relikwie. Zwróciłam się przez wstawiennictwo Karola Wojtyły o pomoc w mojej sprawie. To był koniec września, a w listopadzie okazało się, że moja córka jest już w 9. tygodniu ciąży. Poród ustalony był na 10 czerwca, ale mały Karolek urodził się 18 maja 2006 roku (18 maja urodził się Karol Wojtyła - przyp. red). Był to dla mnie znak, że ojciec święty modlił się ze mną" - pisze pani Barbara.
Odwiedzając Skrzatusz przez cały czas można zobaczyć niezwykłe relikwie i prosić świętego papieża o wstawiennictwo.