W Święto Konstytucji 3-go Maja bp Krzysztof Zadarko przewodniczył Mszy św. w katedrze.
Koszalin, 3 maja: Msza św. w katedrze w Święto Konstytucji ks. Wojciech Parfianowicz /GN Wykazując wyjątkowy charakter wydarzenia z 3 maja 1791 roku, kiedy to w Polsce uchwalono drugą na świecie i pierwszą w Europie konstytucję, biskup nawiązał do dnia 1 maja 2004 roku, czyli do przystąpienia Polski do Unii Europejskiej. - Kiedy uchwalano konstytucję, 19 lat po pierwszym rozbiorze, rodziła się w ludziach nadzieja, że będzie lepiej. Kto wie, czy po upływie czasu, także 1 maja 2004 nie stanie się datą, która urośnie do rangi jednej z najważniejszych w historii naszej ojczyzny.
Hierarcha zauważył, że święta i rocznice są okazją do rachunku sumienia. Konstytucja 3-maja nie zatrzymała rozpadu państwa, dlatego, jak zachęcał biskup, warto przyjrzeć się, jakie owoce przynosi budowanie Unii Europejskiej, od 10 lat także z udziałem Polski.
- Obok wielkich sukcesów, które są niezaprzeczalne, trzeba też widzieć porażki. Czy Unia Europejska stała się rzeczywiście dobrem wspólnym? Jej założyciele: Adenauer, de Gasperi i Schuman bardzo szybko pojęli, że Unia to nie tylko wspólny biznes z węglem i stalą. Zrozumieli, że trzeba szukać czegoś głębszego, trwalszego. Dlatego nie lękali się głośno mówić, iż tym, co nas najbardziej zjednoczy, są wartości chrześcijańskie. Dwóch z nich to dzisiaj kandydaci na ołtarze. Ale nie słyszymy o tym ani z ust tych, którzy rządzą dziś w Parlamencie Europejskim, ani z ust tych, którzy są dzisiaj przywódcami w naszej ojczyźnie - mówił bp Zadarko.
Nawiązując do ślubów lwowskich króla Jana Kazimierza z roku 1656, kiedy to monarcha zawierzył Polskę opiece Matki Bożej, bp Zadarko zauważył, że jest to przykład dla wszystkich przywódców, którzy nie powinni gardzić tym, co do Europy wniosło chrześcijaństwo.
- Ci, którzy chcieli wspólnej Europy doskonale wiedzieli, że prawo rzymskie, filozofia grecka i religia chrześcijańska, z całą tolerancją i otwartością na wyznawców innych religii i na niewierzących, są najlepszym fundamentem, na którym można budować Unię. Ale jest inaczej. Czy nie jest porzuceniem pierwotnych ideałów Unii, kiedy odchodzi się od poszukiwania prawdy, gdy nie szuka się mądrości, gdy walczy się z religią w jej wymiarze publicznym? Czy nie jest tak, że dzisiaj w miejsce dobra i prawdy wchodzi prowokacja, performance, czy instalacje, które mają być zastępstwem sztuki? Czy nie jest tak, że zamiast ius, które w starożytności oznaczało sprawiedliwość, jest tylko lex, czyli rozporządzenia i ustawy, które nie sięgają do źródeł sprawiedliwości, tylko są owocem kompromisu, taktyki, czy nierzadko lobbingu mniejszości? - pytał biskup.