Na majowe święto na Górze Chełmskiej zameldowali się pielgrzymi, którzy szli tutaj z różnych stron diecezji.
Zeszli się promieniście ze Słupska, Gościna, Świdwina, Połczyna Zdroju i Barwic. Razem ponad 200 pielgrzymów. Niespodziankę sprawili także pielgrzymi z koszalińskiej parafii pw. św. Marcina, którzy w silnej, ponad stuosobowej grupie także przybyli do sanktuarium, żeby pokłonić się królującej tu Maryi.
Najliczniejszą grupę stanowili pielgrzymi ze Słupska, którzy mają też najdłuższą, bo ponad dwudziestoletnią tradycję wędrowania do Matki Bożej Trzykroć Przedziwnej.
Marlena Woźniak jest już pielgrzymkową weteranką. Na Górę Chełmską wędrowała po raz 6. - Pierwsza była pielgrzymka do Częstochowy, a jak ktoś raz się wybierze, to potem tęskni do tego klimatu i ludzi. W porównaniu do Częstochowy to spacer - przyznaje z uśmiechem.
Szła w intencji czekającej ją wkrótce matury. - A więc i rozeznania swojej dorosłej drogi. W tym Maryja bez wątpienia mi pomoże - mówi.
Jak dodaje w wędrowaniu pomagał św. Jan Paweł II, którego zawołanie Totus Tuus było hasłem tegorocznej pielgrzymki.
- Zastanawiałam się nad tym, czy nasze pokolenie jest zainteresowane tym, co mówił do nas papież i wydaje mi się, że to, jak wielu młodych ludzi szło w tej pielgrzymce potwierdza, że chcemy, że to nauczanie jest dla nas ważne - zauważa Agata Kobyłecka.
Słupszczanka, dla której to czwarta pielgrzymka na Górę Chełmską, jest przekonana, że pielgrzymowanie to trud, który warto podjąć. - To takie zmęczenie, które wywołuje uśmiech na twarzy. Tym bardziej że niosę ze sobą intencje powierzone mi przez rodzinę i znajomych - dodaje.
Jak mówią sami pielgrzymi wędrowanie na Górę Chełmską jest dla każdego, niezależnie od wieku. Dały radę nawet kilkuletnie nogi Oliwii i Martyny z Barwic, dla których był to pielgrzymkowy debiut. Dla Martynki tym ważniejszy, że za chwilę będzie przystępować do I Komunii Świętej. Dziewczynki szły razem z mamą.
- Ostatnie metry szłyśmy z koleżanką niemal wspierając się na służbie porządkowej, ale kiedy stanęłyśmy przed bramą, całe zmęczenie jakby zniknęło. Po schodach prowadzących do sanktuarium to już się szło, jakby na skrzydłach. Ogarnęło mnie wielkie wzruszenie, bo tu naprawdę czuje się obecność Matki Bożej - cieszy się Katarzyna Silistrowska.
Wszystkie trzy zapewniają, że nie będzie to ich ostatnie pielgrzymowanie. - Klimat pielgrzymowania jest naprawdę wyjątkowy. Spotkaliśmy także cudownych ludzi, którzy otwierali przed nami domy i serca. To niesamowite w dzisiejszych czasach doświadczyć czegoś takiego - dodaje pani Kasia.
Na zmęczonych trzydniowym maszerowaniem pielgrzymów czekał bp Paweł Cieślik, który sprawował dla nich Mszę św.
- Uroczystość Maryi Królowej Polski wpisuje się w doświadczenie naszego narodu, który od samego początku swą tożsamość budował w oparciu o wiarę w Boga. Dziś dziękujemy, że przestaliśmy być zbiorowiskiem rozproszonych pogańskich plemion i staliśmy się narodem świadomym swoich celów, których fundamentem było chrześcijaństwo – mówił hierarcha.
Przypominał, że Maryja zawsze była obecna w historii polskiego narodu i Jej Polacy zawierzali swoje życie.
- Maryja nie opuszcza nikogo, kto ufnie spieszy do Niej i oddaje się Jej ufnie w opiekę. Uczyniło tak wielu tych, których dziś w Kościele wspominamy jako świętych i błogosławionych - zauważał bp Paweł Cieślik, przypominając wielkie postacie polskiego Kościoła: prymasa Augusta Hlonda i prymasa Stefana Wyszyńskiego, a także najważniejszego pielgrzyma, który w 1991 r. poświęcił szensztackie sanktuarium na Górze Chełmskiej, św. Jana Pawła II.
- Totus Tuus - w tych słowach zawierało się całe przesłanie z jakim biskup Karol Wojtyła, a potem papież Jan Paweł II wyszedł do świata. To on mówił, że Maryja jest najpewniejsza drogą do Chrystusa. Taka była jego droga do świętości - mówił hierarcha.
Bp Paweł Cieślik przypomniał również postać innego pielgrzyma, który często zaglądał na Górę Chełmską. - Jej zawierzył się także częsty pielgrzym do tego sanktuarium kard. nom. Ignacy Jeż. Dzisiaj obchodzimy 70. rocznicę, kiedy on, jako kapłan w obozie śmierci, w obecności o. Józefa Kentenicha zawarł przymierze miłości z Matką Bożą Trzykroć Przedziwną - mówił.
- To jest doskonała lekcja dla nas, abyśmy czerpiąc inspirację od Maryi niełatwej sztuki bycia w jedności z Bogiem na co dzień, czynili nasze życie pięknym darem dla Stwórcy i drugiego człowieka. Niech nam w tym dopomaga ta, która jest naszą Królową i najczulszą Matką – dodał.