Kaja Godek, działaczka Fundacji PRO - -Prawo do Życia, była gościem w koszalińskim Domu Samotnej Matki.
Prolajferka mówiła przede wszystkim o obowiązującej w Polsce tzw. ustawie aborcyjnej oraz ubiegłorocznym projekcie obywatelskim dotyczącym zakazu stosowania aborcji z przyczyn eugenicznych. Przedstawiała również nową inicjatywę ustawodawczą, z którą wystartowała właśnie Fundacja PRO.
- Powszechnie mówi się o tym, że ustawa aborcyjna daje kobiecie prawo do aborcji w trzech przypadkach. Tak nie jest, a przynajmniej nie tak miało być. Ustawa była pisana z założeniem, że aborcja będzie zakazana, a w trzech przypadkach dopuszczana. Tylko w teorii, bo praktyka jest zupełnie inna - zauważa.
Kaję Godek, żonę i mamę dwójki dzieci, w tym 5-letniego chłopca cierpiącego na zespół Downa, cała Polska poznała dzięki sejmowej debacie na temat zakazu aborcji eugenicznej.
Jako pełnomocnik Komitetu Inicjatywy Ustawodawczej „Stop Aborcji” z sejmowej mównicy nie zawahała się nazwać aborcji po imieniu - zabijaniem dzieci - oraz wykazywała nieścisłości obowiązującej ustawy.
Ustawa nie precyzuje, ani jak duże musi być prawdopodobieństwo ciężkiego i nieodwracalnego uszkodzenia płodu, ani na czym ma polegać to uszkodzenie. W wyniku niejasnego określenia progu dopuszczalności przerwania ciąży z przyczyn eugenicznych tzw. późnej aborcji poddawane są nawet dzieci w 22. i 24. tygodniu ciąży, z których wiele przychodzi na świat żywych.
- Nie chodzi o to, żeby pokazać, iż ustawa jest zła, bo jest nieścisła i jakbyśmy ją uściślili, to byłoby dobrze, bo już byśmy wiedzieli, kogo możemy zabijać. Tylko o pokazanie zjawiska równi pochyłej - jeśli nie chronimy życia w pełni, to nie będziemy w stanie zatrzymać poszerzania się prawa do zabijania ludzi. Dokładnie taki przypadek mamy w Polsce. Jedna sprawa to interpretacja ustawy jako prawa do aborcji, a nie jedynie dopuszczalności aborcji, druga - coraz szersza interpretacja ustawy - mówi K. Godek.
Choć projekt ustawy został odrzucony przez Sejm w pierwszym czytaniu, prolajferka zauważa, że sama kampania odbiła się szerokim echem i przyniosła dobre skutki.
- Po pierwsze to, że ludzie zaczęli rozmawiać na ten temat i słuchać naszych argumentów. Udało się w trakcie kampanii i w trakcie debaty powiedzieć kilka rzeczy, których wcześniej się nie mówiło. Wiem, że ogromne wrażenie robiło na ludziach, kiedy się dowiedzieli, że aborcje eugeniczne przeprowadzane są w 5. i 6. miesiącu ciąży. Jeden z panów posłów twierdził, że to niemożliwe, do chwili, gdy nie doczytał w ustawie, że próg dla dokonywania aborcji z tej przesłanki wcale nie wynosi 12 tygodni. Udało się także powiedzieć o metodach dokonywania aborcji, o urodzeniach żywych, o sytuacji położnych i lekarzy, zwłaszcza tych robiących specjalizację, którzy nie bardzo mogą postawić się w szpitalu dokonującym takich aborcji - mówi.
K. Godek zachęcała również do włączenia się w nową inicjatywę Fundacji PRO - Prawo do Życia, tym razem wymierzoną w pedofilię. Jej celem jest zahamowanie wprowadzenia do szkół edukacji seksualnej według standardów Światowej Organizacji Zdrowia. Zdaniem inicjatorów kampanii, edukacja ta zmierza do seksualnego rozbudzania dzieci. Jednym z jej celów jest między innymi nauka masturbacji dzieci od 4. roku życia czy informowanie 6-latków o antykoncepcji.
- Chodzi o to, żeby w Kodeksie karnym do przestępstw związanych z pedofilią dopisać paragraf o tym, że uważa się za nią również pochwalanie zachowań seksualnych przez małoletnich poniżej 15. roku życia lub dostarczanie środków, które takie zachowania seksualne umożliwią - tłumaczy K. Godek. - W wielu szkołach działają już takie nieformalne grupy edukatorów seksualnych. Najczęściej dyrektorzy szkół i rady rodziców, którzy zgadzają się na takie działania, dostają konspekt lekcji mający niewiele wspólnego z tym, co się dzieje. Wystarczy na koniec lekcji powiedzieć: „A może macie jakieś pytania?”, „Pytajcie, o co chcecie”. Poznałam kobietę, której córka na takiej lekcji zapoznawała się z różnymi rodzajami wibratorów. Ten paragraf pozwoli na wyrzucenie tych ludzi ze szkół, a także pociągnąć do odpowiedzialności karnej - mówi.
- Używa się m.in. argumentu, że dzieci się wstydzą, nie umieją rozmawiać. Trzeba więc ten wstyd przełamywać. Ale wstyd jest mechanizmem obronnym! Jeżeli na zajęcia w przedszkolu pani przynosi lalkę ze wszystkimi narządami płciowymi i dzieci ją rozbierają, to jak myślicie, które dziecko prędzej rozbierze się przed pedofilem: to, które przećwiczyło już rozbieranie czy to, dla którego będzie to zupełnie nowa sytuacja i zadziała mechanizm wstydu? - pyta prolajferka.
Wkrótce do mieszkańców regionu trafią listy, na których będzie można składać podpisy popierające tę inicjatywę. Swoje poparcie dla projektu będzie można zadeklarować również podczas Marszów dla Życia i Rodziny, które odbędą się w wielu miastach w Polsce.
Więcej informacji o inicjatywie ustawodawczej znaleźć można Tutaj.