Ponad setka motocyklistów spotkała się w Karlinie, żeby wspólnie się bawić i mówić o bezpieczeństwie.
Fani ryczących silników z karlińsko-białogardzkiego Bractwa Motocyklowego "Żelazny” oraz ich goście z regionu rozpoczęli swój drugi zlot w mieście od Mszy św. w kościele pw. św. Michała Archanioła. Zaparkowane pod świątynią maszyny i ich użytkowników pobłogosławił ks. Andrzej Korpusik, proboszcz karlińskiej wspólnoty.
- To "wsparcie z góry” zawsze jest potrzebne, ale nie można wszystkiego zrzucać na Opatrzność Bożą. Tak, jak w innych dziedzinach życia, na motorze trzeba działać z rozsądkiem - mówi Dariusz Kozajda, członek bractwa "Żelazny”.
Dlatego też motocykliści z bractwa starają się wszędzie propagować bezpieczeństwo na drodze. - To główne motto naszego działania. Współpracujemy z koszalińskim Zachodniopomorskim Ośrodkiem Ruchu Drogowego oraz innymi organizacjami propagującymi bezpieczeństwo na drodze. Jesienią propagujemy konieczność bycia widocznym na drodze, cyklicznie organizujemy szkolenia w zakresie jazdy zgodnej z przepisami oraz udzielania pierwszej pomocy - zaznacza Maciej Danowski, prezes "Żelaznego". Jak mówi, w ten sposób nie tylko dbają o bezpieczeństwo, ale przełamują stereotyp motocyklisty-pirata drogowego.
Podczas tegorocznej majówki szyki motocyklistom popsuła nieco pogoda. Kawalkadę motorów jadących do Białogardu, gdzie zaplanowano postój na pl. Wolności, zaskoczyła ulewa.
- W ubiegłym tygodniu wracaliśmy z Kotliny Kłodzkiej i przez 120 km lało niemiłosiernie. Wszystko można było wykręcać - wspomina Dariusz Kozajda, opowiadając o niedawnej pielgrzymce motocyklistów do wambierzyckiego sanktuarium Matki Bożej Królowej Rodzin i zapewniając, że drobne niedogodności pogodowe nie są w stanie zatrzymać prawdziwych miłośników jazdy na motorze.
Po krótkiej wizycie w sąsiednim mieście motocykliści wrócili do Karlina, gdzie na przystani wodnej czekały na nich konkursy oraz pokazy dla mieszkańców. Zlotowi motocyklistów towarzyszył pokaz samochodowych "klasyków".