W Sławnie Marsz dla Życia i Rodziny odbył się po raz pierwszy. Na ulice miasta wyszło ok. 200 osób.
Przyszło wiele małżeństw z małymi dziećmi i sporo młodzieży. W Marszu wzięli udział nie tylko mieszkańcy Sławna. Były też osoby z Wrześnicy, Sławska oraz z Lęborka.
Kolorowy pochód przeszedł od kościoła pw. św. Antoniego w kierunku kościoła Mariackiego i zakończył się przy amfiteatrze, gdzie miasto zorganizowało festyn z okazji Dnia Dziecka. Uczestnicy Marszu nieśli kolorowe baloniki, flagi oraz transparenty i tablice z hasłami promującymi życie i rodzinę.
Wśród młodzieży uczestniczącej w Marszu była mi.in. grupa z gimnazjum we Wrześnicy. - Rodzina przestaje być najważniejsza w społeczeństwie. Jest coraz więcej rozwodów, coraz mniej dzieci się rodzi. Dlatego trzeba przypominać o tych wartościach. W szkole, jak ważna jest rodzina, widać nieraz po dzieciach. Jeżeli rodzina kuleje, to kuleje też współpraca ze szkołą, a bez tego ciężko pójść z dzieckiem dalej. Czasami widać, że u jakiegoś dziecka w jego rozwój angażują się i mama, i tata, a u innego tylko jedno z rodziców, a drugie jest jakby nieobecne. Są też tzw. eurosieroty. Oczywiście nie ma co się dziwić, bo o pracę jest trudno i nieraz trzeba daleko wyjechać, aby ją znaleźć, ale to odbija się na dzieciach. Dzieci mają wtedy problemy w szkole i z własnymi emocjami - dzieli się Katarzyna Dudzińska, dyrektorka gimnazjum we Wrześnicy.
- Przyszedłem na marsz, żeby bronić wartości nie tylko chrześcijańskich, ale po prostu ludzkich. Od rodziny naprawdę zależy los naszej ojczyzny - mówi Łukasz Suchanowski, licealista ze Sławna. - Bóg dał nam życie i powiedział, że mamy się nim dzielić, przekazywać dalej. Dla niektórych manifestowanie takich poglądów to obciach, dlatego jestem tutaj, aby pokazać swoją odwagę i powiedzieć, że dla mnie to jest ważne. Bez daru życia by nas nie było - dodaje jego kolega Mateusz Nienałtowski.
Organizatorem sławieńskiego Marszu była fundacja "Po Piąte". - Jestem mile zaskoczona otwartością wielu zwykłych ludzi. Także władze samorządowe bardzo nas wsparły swoją pomocą. Odwiedziliśmy wiele sklepów z prośbą, żeby właściciele wywiesili plakaty informujące o marszu. Nie było żadnego problemu. Jedna osoba powiedziała nam nawet, że normalnie nigdy nie zgadza się na żadne ogłoszenia, ale w tej sprawie nie ma nic przeciwko - dzieli się Joanna Jabłońska, przedstawicielka fundacji.
- Pierwszy marsz sławieński mamy za sobą. Te prawie 200 osób, które przeszły ulicami miasta, pokazały nam, że są u nas osoby, dla których wartości związane z życiem i rodziną są ważne. Być może są tacy, którzy nie mają jeszcze odwagi, żeby wyjść i zamanifestować, dlatego ci, którzy dzisiaj przyszli, byli głosem tych wszystkich, którzy myślą podobnie. Spróbujemy zorganizować marsz także w przyszłym roku - zapewnia Joanna Jabłońska.