Jedna z najważniejszych atrakcji w kurorcie jest w tym sezonie niedostępna dla turystów. Kołobrzeskie molo przechodzi gruntowny remont.
Wymieniane są deski, barierki i oświetlenie, na odnowionej główce mola stanąć ma w przyszłości restauracja. To pierwszy kapitalny remont obiektu od czasu jego otwarcia w 1971 r.
Podjęcie prac było koniecznością, tym bardziej, że część konstrukcji była w gorszym stanie, niż zakładano.
- Na każdej budowie występują niespodzianki, więc i na tak nietypowej budowie się pojawiły. Przeprowadzone badania na przyczepność betonu są nie za ciekawe, czekamy na decyzję projektanta, co będziemy dalej robić - wyjaśnia Adam Dzik, właściciel firmy Hydrobud, przeprowadzającej prace na molo.
Zapewnia jednak, że nie wpłynie to na termin zakończenia rewitalizacji obiektu, który zaplanowano na koniec listopada.
- Spotykamy się ze zrozumieniem, zarówno ze strony turystów, jak i mieszkańców Kołobrzegu, lokalnych przedsiębiorców. Warto się przemęczyć te kilka miesięcy, żeby doczekać się nowego wyglądu mola - dodaje Andrzej Olichwiruk, zastępca prezydenta Kołobrzegu ds. gospodarczych.
Koszt prac na tym najdłuższym w Polsce żelbetowym molo szacowany jest na ok. 3 mln. zł.