Darłowska plaża już po raz 4. gości polskich pisarzy. Ostatniego dnia lipca ruszyły IV Darłowskie Spotkania Literackie i potrwają do soboty. W ten sposób miasto wpisuje się w cykl imprez literackich, które w wakacje odbywają się w całej Polsce.
Spotkania z pisarzami to jeden z najlepszych sposobów przybliżania Polakom rodzimej literatury. Arkadiusz Sip, dyrektor Darłowskiego Ośrodka Kultury im. Leopolda Tyrmanda, nie kryje dumy z tego, że wspólnie ze Społecznym Instytutem Wydawniczym "Znak" otworzyli czwartą już edycję festiwalu.
- W pierwszych latach były to spotkania z pisarzami retro-kryminałów. Wokół Marka Krajewskiego oraz Mariusza Czubaja gromadziliśmy co roku kolejnych twórców gatunku. A ponieważ publiczność chętnie przychodziła, łapaliśmy wiatr w żagle. Tegoroczny festiwal zorganizowaliśmy pod hasłem: "Smaki życia" - mówi.
Pod festiwalowym namiotem, ustawionym na samej plaży, dystans między sceną a publicznością jest zmniejszony do minimum. - W naszej formule nie ma żadnego oddzielenia, barierek. Można zadać autorowi pytanie, zrobić sobie z nim zdjęcie, poprosić o autograf, kupić jego książkę, porozmawiać - zachęca A. Sip, podkreślając, jak wielkim przeżyciem dla czytelników jest spotkanie ulubionego pisarza.
Agnieszka Luśnia, która przyjechała z Warszawy, cieszy się, że może połączyć wypoczynek z ulubioną pasją - literaturą. Od 14 lat udaje jej się żyć bez telewizora, ale bez książek już nie. - Zawsze warto je mieć przy sobie - zapewnia. - Zabrałam ze sobą i takie "plażowe", nieco lżejsze, choć przede wszystkim historyczne oraz takie nie na plażę, np. pięknie wydany album z reprodukcjami, które można oglądać przez lupę.
Dla Marka Bucy z Wrocławia czytanie jest pasją i przyjemnością. Cieszy się, że na wczasach może spotkać swojego ulubionego powieściopisarza M. Krajewskiego. - Kiedyś przeczytałem "Widma w mieście Breslau", wydrukowane jako dodatek w "Polityce", i tak zainteresowałem się jego literaturą. Odtąd czytam wszystko, co wychodzi spod jego pióra - mówi. Uważa, że ekranizacje powieści (a tych wiele na festiwalu zapowiedziano) nie mogą zastąpić czytania. - Film nie jest w stanie oddać tego wszystkiego, co jest w książce - twierdzi.
Gdy M. Krajewski, autor kryminałów, w tym zapowiedzianego na wrzesień "Władcy liczb", jako pierwszy pojawia się na festiwalowej scenie, z głośników rozbrzmiewa dynamiczna muzyka. Ktoś z widowni szybko rozpoznaje - to motyw z "Wejścia smoka". M. Krajewski zasiada w fotelu i rozpoczyna od tego, jak dobrze czuje się w Darłowie. - Kocham Darłowo latem - mówi. Mimo tego, że na sali siedzi grupa wrocławian, jego krajan, wyznanie wzbudza oklaski.
Nie jest to tylko czcza deklaracja. W toku rozmowy autor uchyla rąbka tajemnicy, że Darłowo stanie się scenerią jego kolejnej powieści. W październiku mieszkańcy kurortu mogą spodziewać się na swoich ulicach uważnego obserwatora, który już w grudniu przyłoży palce do klawiatury i powoła do życia nową opowieść, mrożącą - jak zapewnia z prowokacyjnym uśmiechem - krew w żyłach. Ponieważ przyzwyczaił czytelników do stronic, delikatnie mówiąc, ociekających krwią, dziwi wyznawany przez niego pozytywny obraz rzeczywistości, zgodnie z którym świat i historia z epoki na epokę zmierzają ku coraz większemu dobru. Z przekonaniem broni swojej tezy: - Przemoc w historii upada. Każde pokolenie żyje lepiej, w każdym pokoleniu jest mniej chorób, w każdym większa empatia - mówi.
W całkiem innym nastroju, bo to przecież festiwal różnych smaków, zostaje zapowiedziany Cezary Łazarkiewicz. Tym razem wszyscy rozpoznają motyw muzyczny z filmu "Lalka". Autor bogato udokumentowanej fotograficznie książki "Sześć pięter luksusu. Przerwana historia Domu Braci Jabłkowskich" zaznajamia nas z przedwojenną Warszawą i rodziną, która odniosła sukces handlowy. - Uważali, że sprzedaż to jest filozofia, nauka ścisła i pasja - mówi z uznaniem autor. - Wyznawali zasadę, że nowoczesna technika sprzedaży wymaga umiłowania zawodu. Dzisiaj nie mamy takich bohaterów codzienności - przyznaje, wyjawiając, w jaki sposób Jabłkowscy zainicjowali cały system opieki nad pracownikami, dbając o ich wypoczynek, zdrowie, rodzinę, aż po takie szczegóły, jak dwugodzinna przerwa w pracy na obiad, który można zjeść bez pośpiechu, czytając gazetę lub grając w ping-ponga. - To wszystko robiło na mnie wrażenie, bo poznawałem takich ludzi, takich przedsiębiorców, jakich chciałbym dzisiaj poznać.
Piątkowe spotkania z literaturą zamknął Zygmunt Miłoszewski, autor powieści sensacyjnych, w tym najnowszego thrillera awanturniczego "Bezcenny". Autor dzieli się z czytelnikami nie tylko tym, jak wiele czasu przygotowuje się w bibliotekach, zanim zacznie pisać powieść, ale i tym, że napisał już ostatni kryminał w swoim życiu. - I nie planuję następnych. Mój fryzjer, kiedy przyszedłem do niego i zacząłem narzekać, powiedział mi: "To dlatego, że piszesz o tych morderstwach". I ja mu przyznaje rację - mówi z przekonaniem Z. Miłoszewski. Na szczęście, nie zamierza porzucić pióra całkowicie. Chciałby pokazywać świat w jaśniejszych, weselszych barwach. Szczytem umiejętności twórczych jest, według niego, komedia. - Są dwie kategorie opisu świata - łzy i śmiech. Ja wybieram śmiech - dodaje.
O tym, jakiego smaku nabiera życie dzięki książkom, darłowianie i wczasowicze będą mogli przekonać się podczas kolejnych wieczorów festiwalu. W piątek od 16.00 będą mogli spotkać się z Magdaleną Kordel ("Uroczysko") i Julitą Bator ("Zamień chemię na jedzenie"). Natomiast o 19.00 zasiądzie przed nimi Małgorzata Tusk, która w książce "Między nami" opisała, jak żyje się kobiecie u boku silnego męża, aktualnego premiera. W sobotę do kobiecego grona autorek dołączą Anna Ficner-Ogonowska, autorka bestsellerowych powieści "Alibi na szczęście", "Zgoda na szczęście" i "Krok do szczęścia', oraz Paulina Wnuk, która kulinarny blog zawarła w książce "Kuchnia filmowa".