W huku wystrzałów, warkocie zabytkowych motocykli, stukocie końskich kopyt i ze sporą dawką historii w pigułce odbyła się w niewielkim Komorowie druga Biesiada Historyczna.
To akcja pasjonatów, którzy postanowili w ten sposób ruszyć z pomocą zabytkowej świątyni.
Na tegoroczną edycję imprezy przyjechali nie tylko okoliczni rekonstruktorzy, ale nawet miłośnicy historii ze Szczecina i Wielkopolski.
- Akcja się rozrasta, a kościół w Komorowie zyskuje coraz więcej przyjaciół - cieszy się Łukasz Gładysiak, organizator przedsięwzięcia. Na tym właśnie polega idea biesiady: na jak najszerszym rozreklamowaniu miejscowości, w której stoi gotycka perełka.
Kościółek został wpisany w Pomorski Szlak św. Jakuba oraz opatrzony etykietką Pomorskiego Produktu Markowego, ma też swój fanpagę na portalu społecznościowym.
Dzięki temu pozytywnemu zamieszaniu wokół świątyni rekonstruktorzy mają nadzieję, że łatwiej będzie zdobywać pieniądze na jego jej remont. Zmiany już widać.
- Ze względu na katastrofalny stan wieży, inspektor nadzoru budowlanego groził nam zamknięciem kościoła. Teraz wieża jest odnowiona, przemurowana i można bezpiecznie wejść nie tylko na górę, ale też do kościoła, do którego wzywa pięknie odzywający się dzwon - mówi ks. Jan Sosnowski, proboszcz parafii Niepokalanego Serca Najświętszej Maryi Panny w Bukowie Polanowskim, do której należy komorowska świątynia. Nie ma wątpliwości, że to także zasługa rekonstruktorów, którzy pomagają w zdobywaniu potrzebnych na remont pieniędzy.
Podczas tegorocznej biesiady spotkać można było żołnierzy z koszalińskiego garnizonu z 1914 r., żołnierzy z września 1939 r. czy powstańców warszawskich. Były też przygotowane wystawy fotograficzne oraz ekspozycja ze znaleziskami dokonanymi w miejscu dawnego niemieckiego obozu dla alianckich lotników pod Tychowem.
Jako, że komorowski kościół znajduje się na średniowiecznym szlaku pielgrzymkowym, nie zabrakło także Słowian, którzy zbudowali mini-warsztat tkacki sprzed wieków.
Największą atrakcją imprezy bez wątpienia była jedyna na świecie jeżdżąca replika rosyjskiego samochodu Austin-Putiłow z czasów I wojny światowej oraz oryginalne polskie motocykle Sokół 600.
Żeby zasilić remontową kasę świątyni można było zaopatrzyć się w okolicznościowe pocztówki-cegiełki oraz wziąć udział w licytacji. Pod licytacyjny młotek poszły m.in. historyczne fanty pochodzące z Pomorza Środkowego.
- To kropla w morzu potrzeb, żeby dokończyć same prace renowacyjne, ale mamy nadzieję, że to kropla drążąca skałę. Zwłaszcza, że w pewnym momencie trzeba też będzie przeprowadzić prace archeologiczne. - mówi Łukasz Gładysiak.