Do sanktuarium Miłosierdzia Bożego dotarła pielgrzymka rowerowa z Byszyna k. Białogardu.
Już niedługo rozpoczyna się pielgrzymka piesza do myśliborskiego sanktuarium. 16 sierpnia z koszalińskiego kościoła pw. św. Kazimierza wyruszy spora grupa pątników, którzy dojdą na miejsce 25 sierpnia.
Grupa rowerowa pod przewodnictwem ks. Grzegorza Marciszewicza liczyła zaledwie 11 osób. Pielgrzymka trwała w sumie 5 dni - dwa dni w drodze do sanktuarium, dzień odpoczynku na miejscu i powrót identyczną trasą do Byszyna. - Zaletą naszej wyprawy było właśnie to, że stworzyliśmy małą grupę. W tak krótkim czasie mogliśmy się dobrze poznać, otworzyć się na siebie, poważnie porozmawiać - tłumaczy Jolanta Borys z Białogardu.
- Tu już 3. taka pielgrzymka z Byszyna. Wcześniej byliśmy w Skrzatuszu, potem razem z pielgrzymką diecezjalną w Częstochowie, a w tym roku przyszedł czas na Myślibórz. Dlaczego? Kiedyś byłem tu z jednym małżeństwem, które przez 8 lat bezskutecznie starało się o dziecko i... wymodliliśmy. Wielu ludzi przyjeżdża tu właśnie z tego typu sprawami - wspomina ks. Marciszewicz, podkreślając, że w myśliborskim sanktuarium Pan Bóg udziela pielgrzymom wielu różnych łask.
Potwierdza to Natalia Jaciubek z parafii w Byszynie, jedna z uczestniczek wyprawy: - Duchowo pozbierałam się do kupy. Jechałam w konkretnych intencjach. Już widzę, że Pan Bóg mnie częściowo wysłuchał.
- Fizycznie nie było łatwo, mimo że jestem wuefistką i rowerem jeżdżę do pracy. Jednak 90 km dziennie w upale robi swoje. Duchowo to był dobry czas. Jestem zauroczona tym miejscem - mówi Jolanta Borys.
Choć pielgrzymka rowerowa do Myśliborza wyruszyła z Byszyna, tak do końca z Byszyna nie była. Uczestnicy pochodzili z różnych miejscowości w diecezji. Również ks. Grzegorz właśnie zmienił parafię i już nie jest z Byszyna, tylko ze Sławoborza. Duszpasterz widzi sens takich wypraw, dlatego nie wyklucza, że będzie je organizował także w swojej nowej placówce. Jak mówi, nieważne, skąd są ludzie, którzy tworzą grupę. Ważne, żeby chcieli razem pielgrzymować.