Był tort, ludowe przyśpiewki i mnóstwo anegdot. Prawie 150 osób wspominało na Górze Chełmskiej bp. Ignacego Jeża.
Wystawa przypominająca postać bp. Ignacego Jeża koło sanktuarium na Górze Chełmskiej ks. Wojciech Parfianowicz /Foto Gość - Miałam szczęście znać osobiście bp. Ignacego. Spotkałam się z nim kilka razy w okolicznościach nie tylko oficjalnych. Był człowiekiem niezwykle pogodnym. Przyszło mu działać w czasach trudnych i wydaje mi się, że tylko ktoś taki jak on mógł spowodować np. to, że odzyskaliśmy kołobrzeską Bazylikę. Nikt inny by tego nie dokonał. Liczono się z nim, jak z nikim innym. Jakby stuknął nogą Pierwszemu Sekretarzowi, to pewnie też by się ukłonił. To był człowiek, który przeżył wojnę nie w domu, czy na emigracji, ale jako więzień obozu koncentracyjnego. Myślę, że kogoś, kto doświadczył czegoś takiego, nie można było traktować bez respektu. Nawet ludzie partii czy z SB musieli w nim widzieć wielkiego człowieka, któremu do pięt nie dorastali - dzieliła się Bożena Kaczmarek, mieszkanka Koszalina.
- W kontaktach prywatnych był bardzo ciepły i serdeczny. Z jednej strony czuło się od niego wielką charyzmę, że aż chciało się go całować w rękę, ale wystarczyło, że zwrócił się do człowieka z tą swoją serdecznością i od razu stawał się "wujkiem Ignasiem" - ciepłym i dobrym, do którego, gdybym miała okazję, to bym się chyba przytuliła - mówiła dalej koszalinianka.
Ks. dr Kazimierz Klawczyński, ostatni kapelan bp. Ignacego, przyniósł na spotkanie na Górze Chełmskiej teleskop, który wzbudził zainteresowanie zebranych. - Ten przedmiot pokazuje jedną z pasji bp. Ignacego, o której niewielu wie. Bp Jeż prenumerował pismo "Urania", był członkiem Towarzystwa Astronomicznego i bardzo kochał obserwacje gwiazd. Bardzo często, kiedy z nim wracałem po wizytacji czy bierzmowaniu, zatrzymywaliśmy się gdzieś w lesie i obserwowaliśmy niebo. On tłumaczył mi znaczenie gwiazdozbiorów. Jako stary harcerz i miłośnik astronomii był tym zafascynowany. Kilka miesięcy przed śmiercią ofiarował mi ten teleskop, za co jestem mu bardzo wdzięczny - wspominał kapłan.
Charakteryzując bp Jeża, jako pasterza diecezji ks. Klawczyński powiedział: - Był do tańca i do różańca. Jego dewizą duszpasterską było zawsze to, żeby rzeczy zwyczajne robić w sposób nadzwyczajny.
Podczas biesiady swoimi wspomnieniami podzieliło się jeszcze kilka innych osób (m.in. siostry szensztackie, Gabriela Cwojdzińska, Jerzy Walczak). Spotkanie prowadziła aktorka Bałtyckiego Teatru Dramatycznego Magdalena Muszyńska - Płaskowicz. Oprawę muzyczną zapewnił zespół ludowy "Jantarowy kwiat". Urodzinowy tort ufundowała cukiernia "Pielesiak". Wzdłuż drogi prowadzącej do Sanktuarium można było obejrzeć wystawę przypominającą postać bp. Ignacego Jeża.
Patronat honorowy nad biesiadą objęli: bp Edward Dajczak i prezydent Koszalina Piotr Jedliński. Patronem medialnym był m.in. "Gość Niedzielny".