Nie dla wszystkich starczyło krzeseł, obsiedli więc schody, a niektórzy przyjechali na własnych wózkach. Tak jak było życzeniem organizatorów, Koszalińskiej Biblioteki Publicznej oraz Koszalińskiego Towarzystwa Społeczno-Kulturalnego, od 2 do 6 września film stał się podróżą bez barier. To hasło XI edycji festiwalu.
Po co się urywa zlew? – Joanna podpytuje swojego siedmiolatka, podejrzewając, że zniszczył szkolną umywalkę. – Śmieszy cię urywanie zlewu? – Jaś odpowiada tonem stoika: – Nie. W ogóle nic do tego nie mam. Podczas dokumentalnego filmu pełnometrażowego „Joanna” w reż. Anety Kopacz dwustu widzów w skupieniu łowiło z ekranu słowa terminalnie chorej Joanny Sałygi, autorki bloga „Chustka”. Po zakończonej projekcji oklaski poprzedziło znaczące milczenie. Opuszczająca salę kinową Ania Jasińska z Miastka nie kryła wzruszenia: – Joanna uczy nas, jak żyć. Jak okazywać uczucia. Jak znosić ból – mówi urywanymi zdaniami. Barbara Jaroszyk, dyrektor festiwalu, uważa, że siłą „Integracji Ty i Ja” są bezpośrednie spotkania. – Nazywamy to żywymi lekcjami wychowawczymi. Zaprosiliśmy w tym roku wielkich podróżników, żeby spotkali się z młodzieżą w szkołach i z osadzonymi w Zakładzie Karnym. Zależy nam na właśnie takiej integracji: bezpośredniej, prawdziwej, nie wymyślonej – wyjaśnia. Impreza rozrasta się nie tylko w formie, ale też dociera do kolejnych miast w Polsce. – Aktualnie festiwal obejmuje swym zasięgiem 43 miasta, filmy konkursowe pochodzą zaś z całego świata: z Włoch, Francji, Holandii, Estonii, Szwecji, Norwegii, Finlandii, Wielkiej Brytanii, Australii, Argentyny i Polski.
Młodzi i… wolontariat
Na placu Polonii Dawid Pabisiak, koszaliński student, wyleguje się na ławce w towarzystwie znajomych. Tylko chwilę mogą poleniuchować na słońcu – wszyscy są wolontariuszami i mają ręce pełne roboty. Dawid jest na festiwalu po raz drugi. – Zdarzało mi się mijać Bibliotekę Publiczną, kiedy „Integracja Ty i Ja” rozpoczynała działalność. W końcu przyciągnęła mnie sympatyczna atmosfera, różnorodność paneli oraz to, że można tu spotkać ludzi filmu z prawdziwego zdarzenia, na przykład przed rokiem zawitała tu filmówka z Warszawy zajmująca się dubbingiem. To nie lada gratka – wspomina, mrużąc przed słońcem oczy. Dawid uważa, że „Integracja” jest potrzebna. – Chodzi o kontakt z ludźmi niepełnosprawnymi. Czym oni różnią się od nas? – pyta. – Co najwyżej tym, że na przykład siedzą na wózku.
Wspinaczka na własny szczyt
Jednym z gości festiwalu jest Krzysztof Gardaś z Żywca. W 1991 uległ wypadkowi. Dziś stoi o kulach i ze śmiechem domaga się, by podczas robienia zdjęcia nie obciąć mu nóg. Jest w grupie zaproszonych podróżników, związanych m.in. z Klubem Obieżyświata przy Radiu Koszalin. Jego członkowie zapuszczają się na najtrudniejsze górskie szlaki, do serca dżungli i nurkują w głębinach.
– Jest naprawdę wiele osób niepełnosprawnych, które robią fajne rzeczy, i niekoniecznie są to tzw. celebryci – mówi, przyznając skromnie, że jemu samemu udało się zdobyć parę górskich szczytów. – Na takich spotkaniach mówię: to nie jest najważniejsze, że udało mi się wejść. Ja mam akurat taki organizm, który dobrze znosi wspinaczkę wysokogórską, ale przecież ktoś inny może coś namalować albo choćby po raz pierwszy od lat wyjść z domu, przełamać się i siąść na wózek. I to będzie jego szczyt – przekonuje, mając na myśli kilku własnych przyjaciół. – A moje wyjścia… To podróż w głąb siebie. Walka z psychiką, z ciałem – dodaje. Barbara Jaroszyk jest przekonana, że festiwal jest nie tylko sceną, lecz sprzyja również znajdowaniu nowych tematów. – To próg, który twórcy filmowi przekraczają, i to z sukcesami. W konkursie filmowym o statuetkę Motyla 2014 zmierzyło się 10 fabuł, 19 dokumentów i sześć filmów amatorskich zgłoszonych przez osoby z niepełnosprawnością bądź zrealizowane z ich udziałem. Imprezie towarzyszyły spotkania z twórcami filmów, wystawy, koncerty, warsztaty szermierki na wózkach i fotograficzne, spektakle, happeningi, wykłady filmowe, konferencje.
Wyraź swoją opinię
napisz do redakcji:
gosc@gosc.plpodziel się