W Sądzie Okręgowym w Koszalinie odbyła się kolejna rozprawa z powództwa Marcina K.
Mężczyzna jako 12-latek był molestowany przez Zbigniewa R., ówczesnego proboszcza parafii pw. św. Wojciecha w Kołobrzegu. Mimo że sprawca odsiaduje już wyrok za te czyny, Marcin K. zdecydował się na pozew, ponieważ jego zdaniem kuria wiedziała o zachowaniu proboszcza, jednak nie interweniowała. Marcin K. domaga się 200 tys. zł od kurii, parafii pw. św. Wojciecha w Kołobrzegu oraz jej byłego proboszcza. Oczekuje również przeprosin za wyrządzoną krzywdę na łamach kilku ogólnopolskich tygodników.
Podczas rozprawy 12 września, zeznania w charakterze świadków złożyli byli biskupi diecezji koszalińsko-kołobrzeskiej: kard. Kazimierz Nycz - obecny metropolita warszawski i abp Marian Gołębiewski - emerytowany metropolita wrocławski. Przesłuchania odbyły się w trybie wideokonferencji. Hierarchowie przebywali w miejscu swojego zamieszkania i odpowiadali na pytania sądu i stron znajdujących się na sali sądowej w Koszalinie dzięki specjalnie przygotowanej transmisji.
Obaj zeznali, że nie mieli żadnej wiedzy o czynach, za które został skazany Zbigniew R. - Wtedy, kiedy to wszystko się dokonywało, ja byłem jeszcze biskupem pomocniczym w Krakowie, dlatego w tej sprawie nic nie mogłem wiedzieć i nie wiedziałem. W Koszalinie byłem biskupem w latach 2004-2007 i w tamtym okresie również nie miałem żadnych wiadomości odnośnie tej sprawy. Do mnie żadne informacje o skłonnościach, ani tym bardziej o czynach pedofilskich nie docierały. Nikt na ten temat nie rozmawiał ze mną osobiście, ani nie miałem w tej sprawie wiedzy pośredniej, którą mógłbym uzyskać od moich współpracowników - mówił kard. Kazimierz Nycz.
Abp Gołębiewski przyznał, że dotarły do niego informacje o niewłaściwym zachowaniu Zbigniewa R., ale nie miały one nic wspólnego z molestowaniem nieletnich: - Dotarła do mnie wiadomość, że ten były już ksiądz wykazywał jakieś nieodpowiednie zachowania w stosunku do dorosłych mężczyzn. Chodziło o posądzenie o homoseksualizm. Wysłałem pod jego adres upomnienie kanoniczne, grożąc, że jeśli jego zachowanie rzeczywiście okaże się niegodne kapłaństwa, zostanie usunięty ze swojej funkcji. Uznałem, że w tamtym okresie nie było już powodu, żeby dalej interweniować.
Mimo zeznań hierarchów mec. Wojciech Dobkowski, pełnomocnik Marcina K., podtrzymuje tezę o nieodpowiednim nadzorze nad Zbigniewem R. ze strony diecezji.
Do zeznań biskupów odniósł się również pełnomocnik diecezji, mec. Krzysztof Wyrwa: - Potwierdza się, że ani kard. Nyczowi, ani abp. Gołębiewskiemu, kiedy byli biskupami diecezjalnymi w Koszalinie, informacje w tej sprawie nie były przekazywane. Powiem więcej, gdyby takie informacje się pojawiły, to pewnie stałoby się już wtedy to, co nastąpiło w roku 2009, kiedy Marcin K. zgłosił się do bp. Edwarda Dajczaka. Biskup od razu podjął odpowiednie decyzje, wskazując Marcinowi K. właściwą drogę postępowania. Przypomnę, że to z inicjatywy diecezji zostało zgłoszone zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa. Marcin K. w piśmie z 2009 roku, w którym informował bp. Dajczaka o molestowaniu, żądał pieniędzy, a nie ukarania księdza. Jeszcze raz powtórzę, że brak jest tutaj podstaw prawnych do przeniesienia odpowiedzialności za czyny osoby fizycznej na instytucję.
Do przestępstw popełnionych przez byłego księdza Zbigniewa R. doszło w latach 1999-2001. W roku 2008 ze względu na podejrzenie kontaktów seksualnych z dorosłym mężczyzną, nie czynów pedofilskich, duchowny został zwolniony z funkcji proboszcza, a w grudniu 2009 roku suspendowany.
Zbigniew R. odbywa obecnie karę więzienia. We wrześniu 2012 roku został prawomocnie skazany na dwa lata pozbawienia wolności za 10 czynów pedofilskich wobec Marcina K. i jeden czyn popełniony na innym małoletnim. W związku z tymi wyrokami, decyzją Stolicy Apostolskiej 10 stycznia 2014 roku Zbigniew R. został wydalony ze stanu duchownego.