Podczas uroczystości odpustowych w Skrzatuszu, do źródełka na placu pielgrzymkowym ustawiały się kolejki.
Niektórzy ludzie mieli ze sobą nawet po kilka sporych rozmiarów butelek. Różnie podchodzili do fenomenu źródełka - czasami mniej, czasami bardziej po chrześcijańsku.
- Chcę nabrać trochę tej wody. Mam wnuczkę, która ma problemy ze słuchem. Może jej to pomoże. Będzie piła tę wodę i może choć trochę jej się polepszy. Taka woda ma moc - mówi p. Wiesława, która przyjechała do Skrzatusza z północy diecezji. - Stoję po wodę. Wierzę, że jeśli otrzymam jakąś łaskę, to od Pana Boga, nie od wody. Wierzę, że Pan Bóg tutaj działa, bo sanktuarium to jest miejsce święte - mówi p. Janina z Karlina. - Najważniejsza jest wiara. Trzeba wierzyć i przede wszystkim starać się być w stanie łaski uświęcającej - podkreśla inna osoba stojąca w kolejce do źródełka.
Źródełko wypłynęło w styczniu tego roku w sobotę przed Niedzielą Chrztu Pańskiego. Jego miejsce wskazał o. Antonello podczas modlitwy w czasie zeszłorocznych uroczystości jubileuszowych. Mówił wtedy, że woda wypływająca ze źródła rozleje się na siedem strumieni. Tak też się stało, a powstałe strumienie zostały pogłębione, aby woda mogła po nich swobodnie spływać.
- Pan Bóg posługuje się czasami prostymi znakami. Trzeba jednak ciągle przypominać, że to nie woda coś sprawia, tylko jest znakiem działania łaski Pana Boga. Jako ludzie potrzebujemy czegoś namacalnego, czego możemy dotknąć, dlatego Bóg używa nieraz takich materialnych znaków. Kiedy używamy w liturgii kadzidła, które symbolizuje także nasze modlitwy, które wznoszą się do Boga, jak dym kadzidła, to przecież nikt nie uważa, że samo kadzidło jest modlitwą. Podobnie trzeba patrzeć na tę wodę - tłumaczy ks. Łukasz Gąsiorowski, diecezjalny duszpasterz rodzin.
- Źródełko ma oczywiście swoje miejsce i ludzie wiedzą, że ono tu teraz jest. Jednak to, że to miejsce tak odżyło, jest przede wszystkim owocem modlitwy przez wstawiennictwo Matki Bożej Bolesnej za to miejsce i za diecezję. Po drugie ważny jest też udział wszystkich wiernych w dziele odnowy tego sanktuarium i terenu wokół. Księża mówią, że rok temu trudno było zebrać autokar ludzi, aby tu przyjechać, a w tym roku jest już zupełnie inaczej. Ludzie chcą tu być - mówi ks. dr Krzysztof Włodarczyk, dyrektor wydziału duszpasterskiego w kurii biskupiej.
Skrzatusz, 21 września: modlitwa wstawiennicza ks. Wojciech Parfianowicz /Foto Gość Na zakończenie niedzielnych uroczystości w Skrzatuszu, w sanktuarium przy cudownej Piecie odbyła się modlitwa wstawiennicza. Świątynia wypełniła się po brzegi. Wielu ludzi nie zmieściło się do środka. Przed drzwiami do kościoła niektórzy stali, inni klęczeli, spragnieni modlitwy w różnych swoich potrzebach.
Modlitwę prowadził ks. dr Radosław Siwiński z koszalińskiego Domu Miłosierdzia.Najpierw przy wystawionym Najświętszym Sakramencie wszyscy obecni odmówili Litanię Loretańską. Po błogosławieństwie, obecni w świątyni kapłani i diakoni modlili za wszystkich chętnych, nakładając na nich ręce. - Proszę, aby do modlitwy podchodziły tylko osoby, które są w stanie łaski uświęcającej. Pamiętajmy, że najważniejsze jest tutaj prawdziwe nawrócenie. Nie podchodźcie do tego, jak do czynności magicznej - przestrzegał ks. Siwiński.