Specjalnie dla "Gościa Niedzielnego" - bp Edward Dajczak opowiada o tym, kiedy najczęściej chwyta za różaniec. Zdradza też swój sposób na tę modlitwę.
Okazuje się, że tajemnica trzecia może czasem stać się pierwszą, albo odwrotnie, a przesuwanie paciorków jest zdecydowanie lepsze od nocnego liczenia owiec. M.in. o tym z bp. Edwardem Dajczakiem rozmawia ks. Wojciech Parfianowicz.
Ks. Wojciech Parfianowicz: Czy biskup diecezji koszalińsko-kołobrzeskiej odmawia Różaniec?
Bp Edward Dajczak: - Tak, od bardzo dawna. Nie potrafię powiedzieć, w którym momencie zacząłem go odkrywać, ale odmawiałem go już w młodości. Różaniec nie był nam obcy w domu rodzinnym, a w październiku nabożeństwa różańcowe to była dla mnie codzienność. W pewnym momencie zacząłem przekraczać granicę samego odmawiania zdrowasiek i wchodzić w to, co jest istotą tej modlitwy, czyli w zamyślenie i zapatrzenie się w Jezusa. Różaniec stał się dla mnie drogą, po której zacząłem chodzić po Jego śladach. To wiele zmieniło w sposobie mojego odmawiania Różańca.
Jaki więc jest ten sposób bp. Edwarda Dajczaka? Niektórzy bowiem mają problem z Różańcem i nie potrafią się nim modlić.
- Różaniec jest naprawdę ważnym elementem mojego życia. On trzyma mnie przy Jezusie w ciągu dnia. Właściwie mogę powiedzieć, że odmawiam go przez cały dzień. Rozpoczynam nieraz wcześnie nad ranem, albo nawet w nocy, kiedy nie mogę z różnych powodów spać. Potem kontynuuję go przez resztę dnia, a kończę przy Komplecie, przed pójściem spać. Czasami nawet kiedy przechodzę z mojego mieszkania do Kurii, a ta przecież jest zaledwie po drugiej stronie ulicy, odmawiam Różaniec. Rozpoczynam u siebie w pokoju i kończę w biurze w Kurii. Czasami uda mi się w tym czasie odmówić jedną tajemnicę.
W czasie długich podróży odmówię nieraz cały Różaniec, ale przeważnie codziennie odmawiam jedną część. Jak to u mnie wygląda? Są takie dni, kiedy już sam nie wiem, ile tajemnic odmówiłem, ponieważ odmawiam je niekoniecznie w takim porządku, w jakim są tradycyjnie ułożone. Często modlę się sprowokowany sytuacją życiową, a nie wyznaczoną tajemnicą. Na przykład, kiedy gdzieś jadę, aby głosić Słowo Boże, wtedy odmawiam tajemnicę Zesłania Ducha Świętego. Kiedy mam prowadzić modlitwę, odmawiam Znalezienie Jezusa w Świątyni, bo chcę, żeby w czasie tego spotkania ludzie Go odnaleźli. Kiedy myślę o diecezji i modlę się za różne inicjatywy duszpasterskie, odmawiam wtedy tajemnice światła, a szczególnie trzecią o głoszeniu Ewangelii i nawróceniu. Dlatego mój Różaniec składa się często z wielu tajemnic, nieliczonych, ale prowadzących w życie.
Różaniec jest też czasami dla mnie wprowadzeniem w każdą inną modlitwę. Kiedy np. idę na adorację, ale jestem wewnętrznie rozkojarzony, bo akurat mam ciężki dzień, to bardzo często moim sposobem na wyciszenie się jest właśnie Różaniec. Ta modlitwa pozwala mi niejako podejść bliżej do Jezusa, pomaga mi znieruchomieć przed Bogiem.
Czyli Różaniec nie musi być trudny?
- Różaniec jest dla mnie jedną z łatwiejszych modlitw. Może właśnie dlatego, że ja najczęściej nie odmawiam go jednym ciągiem. Różaniec wypełnia po prostu mój dzień. Najczęściej jest tak, że cały dzień coś załatwiamy, biegamy, a potem przypominamy sobie nagle o Panu Bogu, że jeszcze można by odmówić Różaniec. Wtedy może być trudno. Ja, w którymś momencie mojego życia otrzymałem taką łaskę, podpowiedź, żeby Różaniec rozprowadzić po całym dniu.
Poza tym jest jeszcze jedno. Jeśli koncentrujemy się na powtarzaniu kolejnych "Zdrowaś Maryjo" i nie ma w naszym Różańcu tego, co jest jego duszą, czyli medytacji nad tajemnicą, to rzeczywiście może on stać się nawet nużący. Bardzo ważna jest ta kontemplacja w czasie odmawiania Różańca. Ja, kiedy go odmawiam, nie koncentruję się na samych zdrowaśkach. Staram się naprawdę wejść w treść danej tajemnicy. Odmawianie kolejnych "Zdrowaś Maryjo" jest dla mnie jak śpiew. Czasami przy dobrej muzyce, można się nad czymś zamyślić. Podobnie jest przy odmawianiu Różańca. To śpiew, który pozwala zejść głębiej.
Czy przypomina sobie ks. biskup jakieś chwile, w których Różaniec odegrał szczególną rolę?
- Dla mnie zasadniczo wszelkie chwile trudne w życiu, poprzedzone są jakąś tajemnicą Różańca. Pamiętam szczególnie moje pożegnania z rodzicami, kiedy odchodzili już z tego świata. Wtedy nie wypuszczałem z ręki różańca. Modliłem się niemal bez przerwy. Kiedy tylko miałem chwilę wolnego, chwytałem za różaniec. Kiedy przyszły ostatnie dwa, trzy dni życia mojej mamy i nie było już z nią kontaktu, siedziałem przy niej i odmawiałem Różaniec. Wtedy bardzo czułem obecność Maryi. Właśnie wtedy, kiedy odchodziła moja mama, Różaniec stał się dla mnie jeszcze bardziej maryjny. Tak to właśnie jest z Różańcem, że on złączony jest z życiem i w danym momencie, odkrywamy jakiś inny aspekt kolejnych tajemnic.
Do odmawiania Różańca przydaje się... różaniec. Czy ma ich ks. biskup wiele? Czy są wśród nich egzemplarze wyjątkowe, z którymi wiąże się jakieś wspomnienie?
- W każdej sutannie i w każdym garniturze mam jakiś różaniec. Dzięki temu nigdy nie muszę go specjalnie szukać, bo zawsze jest pod ręką. Wszystkie te różańce, może poza nielicznymi wyjątkami, są z czymś związane, tzn. z miejscami, albo wydarzeniami. Jest różaniec z Betlejem, albo ten, który dostałem od Jana Pawła II, czy ostatnio od papieża Franciszka i wiele innych. Z prawie każdym wiąże się jakieś wspomnienie. Chyba najbardziej bliski jest mi ten, który wręczył mi Jan Paweł II przy okazji moich święceń biskupich.
Podsumowując, można powiedzieć, że z tą wyjątkową modlitwą można się zaprzyjaźnić. Trzeba tylko znaleźć swój sposób.
Nie mam cienia wątpliwości, że ta modlitwa ma ogromną moc. Zapraszam wszystkich, żeby w październiku spróbowali wziąć do ręki różaniec. W naszej diecezji w każdą środę o godz. 21 odbywa się krótka modlitwa różańcowa transmitowana przez Internet dzięki "Dobrym Mediom" z domu biskupiego. Zapraszam wszystkich do tej modlitwy na stronę www.dobremedia.org, a także do podania swojej intencji na stronie koszalińskiego "Gościa Niedzielnego".