Specjalny Ośrodek Szkolno-Wychowawczy dla Dzieci i Młodzieży Niepełnosprawnej w Sławnie świętował 50-lecie działalności.
- Taki ośrodek, tworzony przez profesjonalistów, jest także zbudowany z miłości. Gdyby tak nie było, to nie byłaby tak wspaniała szkoła, a dzisiejszy jubileusz nie byłby tak piękny - mówił bp Edward Dajczak podczas świętowania półwiecza Specjalnego Ośrodka Szkolno-Wychowawczego dla Dzieci i Młodzieży Niepełnosprawnej w Sławnie.
Były gratulacje i życzenia oraz wielki tort na finał świętowania. A także występy podopiecznych placówki, w której uczą się dzieci i młodzież niesyłysząca oraz z niepełnosprawnością intelektualną. W sławieńskim Domu Kultury, gdzie świętowano nie brakowało wzruszeń.
Wcześniej uczniowie Ośrodka oraz wychowawcy i nauczyciele uczestniczyli we Mszy św. dziękczynnej za 50 lat działalności. Eucharystii w kościele Mariackim przewodniczył bp Edward Dajczak.
- Pół wieku to bardzo dużo. To bardzo wielu ludzi, którzy przez ten czas opiekowali się dziećmi i młodzieżą. Podarowywali im swoje umiejętności, ale i serce. Za wszystkich dzisiaj dziękujemy. Chcę także prosić Boga za dzisiaj tej szkoły, by wciąż czynił w was serca najpiękniejsze, umiejące dzielić się miłością – mówił bp Dajczak, a nauczycielki ośrodka tłumaczyły dzieciom słowa biskupa na język migowy.
Początki sławieńskiej placówki to niewielki pawilon, w którym 16 dzieci oraz Janina Wenc, dyrektor i nauczycielki: Zofia Giejsztowt i jej córka Zofia Giejsztowt tworzyli Szkołę Podstawową dla Dzieci Głuchych.
Przez pół wieku mury Ośrodka w Sławnie opuściło blisko 700 absolwentów.
- Dopiero przygotowując te uroczystości zdałem sobie sprawę, że historia ośrodka związana jest z losami 700 uczniów, którzy kończyli różne szkoły przez nas prowadzone. Spotykamy się od trzech lat na zjazdach absolwentów. Bo my jesteśmy taką nietypową szkołą, do której uczniowie wracają. W szkole specjalnej na innym poziomie przebiega rozwój więzi emocjonalnych niż w zwykłej placówce. Budowanie warstwy emocjonalno-uczuciowej to warunek podstawowy, żeby ta szkoła wywiązała się ze swojego zadania. W wielu sytuacjach wychowawca czy nauczyciel musi być protezą domu – mówi Krzysztof Galik, dyrektor SOSW.
- Większość z naszych absolwentów, mimo swojej niepełnosprawności, to wartościowi członkowie społeczeństwa, prowadzą własną działalność gospodarczą, pracują w różnych zakładach, są nawet nauczycielami. To pokazuje sens istnienia tego typu placówek, uświadamiają to nie tylko nam, nauczycielom, ale wszystkim, którzy w jakikolwiek sposób stykają się z problemem niepełnosprawności – dodaje.
Dzisiaj uczy się tu ok. 160 dzieci na różnych poziomach: od zespołu wczesnego wspomagania i przedszkola, przez podstawówkę i gimnazjum, po szkołę zawodową, technikum i szkołę przysposabiającą do pracy. Oprócz uczniów niesłyszących możliwość zdobywania wykształcenia i zawodu mają także dzieci i młodzież z niepełnosprawnością intelektualną.