Przepiękna muzyka i zaproszenie do modlitwy za życiem - w koszalińskiej katedrze zaprezentowano "Jutrznię za Nienarodzonych".
Oratorium Pawła Bębenka to nie tylko utwór napisany na zamówienie środowisk pro-life, ale także projekt, w który włączają się muzycy wielu polskich miast. Na to zaproszenie odpowiedzieli także słupscy artyści. Ich koncertu można było wysłuchać wczoraj wieczorem w koszalińskiej katedrze.
- To było coś niesamowitego! Teksty psalmów, które wykorzystano w Oratorium same w sobie są piękne, ale muzyka spotęgowała ich brzmienie i sprawiła, że koncert zamieniał się we wspaniałą modlitwę - dzieli się wrażeniami pani Bożena, która do Koszalina specjalnie na koncert jechała ponad 30 kilometrów.
Szkoda jedynie, że muzycy występowali niemal dla pustych ławek. Niewielu koszalinian chciało włączyć się w modlitwę za nienarodzonych.
- Być może Oratorium przegrało z piłkarskim meczem, a może po prostu niewiele osób wiedziało o przedsięwzięciu. Szkoda, bo oprócz wrażeń artystycznych można było włączyć się w bardzo ważną sprawę - dodaje pani Bożena.
„Jutrznia za Nienarodzonych” to, jak wyjaśniają inicjatorzy skomponowania utworu, muzyczna odpowiedź na jeden z największych problemów współczesnego świata - zagrożenia dla życia u jego początku.
- Ten utwór ma niesamowite przesłanie. Jest ono bliskie mojej osobistej historii: jestem czwartym dzieckiem, dość późnym i lekarze radzili mojej mamie, żeby ze względu na swoje bezpieczeństwo raczej pozbyła się ciąży. Mama zdecydowała się mnie urodzić mimo wszystko. To sprawia, że temat nienarodzonych jest mi niezmiernie bliski - wyznaje Łukasz Zdancewicz, student III roku Instytutu Muzyki na Akademii Pomorskiej. Pod swoja batutą zebrał chórzystów z chóru nauczycielskiego Academia Musica i studentów z Instytutu Muzyki oraz instrumentalistów ze słupskiej Szkoły Muzycznej, filharmoników oraz przyjaciół muzyków.
- Planowaliśmy pierwsze wykonanie już jakiś czas temu, jednak problemem okazało się skompletowanie składu. W Oratorium bardzo rozbudowaną partię ma np. obój, a w Słupsku oboiści to jedynie filharmonicy. Niełatwo ich zaangażować w taki projekt, tym bardziej, że jest on charytatywny. W pierwszym wykonaniu w maju zagrała moja koleżanka z Gdańska, teraz nie mogła, na szczęście przez znajomych udało się znaleźć oboistkę, która zgodziła się wziąć udział w projekcie – opowiada dyrygent.
- Całym sercem jestem za tą ideą, bardzo ważny jest nasz głos w sprawie obrony życia i modlitwa za tych, którzy nie mogli się narodzić więc jeśli mogę pomóc to dlaczego nie? Ani mnie osobiście ani nikogo z mojej rodziny nie dotknęło tak ciężkie doświadczenie, ale ten problem powinien być stale obecny w przestrzeni dyskusji publicznej - mówi Urszula Kowalczyk, oboistka, która do Koszalina przyjechała specjalnie z Warszawy.
- Muzyka jak najbardziej może w tej dyskusji nad ważnymi problemami pomagać. My mieliśmy o tyle łatwiej, że przepiękne teksty psalmów podkreślają wagę i piękno życia, ale i fantastyczna muzyka skomponowana przez Pawła Bębenka przyczynia się do poruszenia ducha - dodaje.
Koncert w katedrze wpisał się w koszalińskie obchody Dnia Dziecka Utraconego, ale jak wyjaśnia Monika Małocha z Duszpasterstwa Rodzin, cel był znacznie szerszy niż tylko uwrażliwienie koszalinian na problem dzieci, które zmarły w łonie swoich mam.
- Za pomocą wspaniałej muzyki Pawła Bębenka chcieliśmy zaprosić do odkrywania tego, że każde życie jest cenne i ważne. Sztuka pozwala na to, by choć spróbować odejść od medycznych terminów i żargonu, którym posługuje się dzisiejszy świat w odniesieniu do życia i bardziej skupić się na cudzie poczęcia, na darze ofiarowanym przez Stwórcę. Ten utwór mówi przede wszystkim o pięknie życia - zauważa.