Trwa tzw. oktawa Wszystkich Świętych. Można zyskiwać odpusty za zmarłych.
Kodeks Prawa Kanonicznego (kan. 992) podaje następującą definicję: "Odpust jest darowaniem wobec Boga kary doczesnej za grzechy odpuszczone już co do winy. Może go uzyskać wierny, odpowiednio przygotowany - po wypełnieniu pewnych określonych warunków - przez działanie Kościoła, który jako służebnica odkupienia autorytatywnie rozporządza i dysponuje skarbcem zadośćuczynienia Chrystusa i Świętych".
Kilka spraw domaga się wyjaśnienia:
- Najpierw złowrogo brzmiące słowo "kara".
Jak mówi definicja, odpust jest darowaniem kary doczesnej, w odróżnieniu od wiecznej. Czym w ogóle jest owa kara? W Ewangelii wg św. Jana czytamy: "Albowiem Bóg nie posłał swego Syna na świat po to, aby świat potępił, ale po to, by świat został przez Niego zbawiony" (J 3,17). Potępienie, czyli kara wieczna nie jest zatem czynnością Boga, ale człowieka. Człowiek sam skazuje się na potępienie. Można więc powiedzieć, że karą za grzechy są konsekwencje wynikające z grzechu, które człowiek ponosi niejako na własne życzenie. Te konsekwencje mogą być wieczne (Biblia mówi wyraźnie o istnieniu piekła), albo doczesne, czyli mające swój kres. Czasami człowiek ponosi konsekwencje swych grzechów już tu na ziemi. Kościół wyznaje też prawdę o istnieniu czyśćca, czyli ostatecznego oczyszczenia już po śmierci, a przed dostąpieniem chwały nieba. To właśnie jest owa kara doczesna, o której mówi definicja odpustu.
- Dlaczego jednak istnieje jeszcze jakaś kara, nawet doczesna, skoro grzech jest już "odpuszczony co do winy", czyli w sakramencie spowiedzi?
- Grzechy nawet przebaczone przez Boga i ludzi pozostawiają konsekwencje, których nie potrafimy sami usunąć. Są to konsekwencje materialne, bo nie da się naprawić każdej krzywdy i duchowe, bo każdy grzech w jakiś sposób obraża Boga i niszczy nas wewnętrznie - mówi w rozmowie z "Gościem" ks. prof. Janusz Bujak, wykładowca teologii dogmatycznej z Koszalina.
Może wyjaśni to ten prosty przykład. Ktoś ze złośliwości niszczy piękną kryształową wazę swojego przyjaciela. Potem jednak żałuje popełnionego czynu i idzie prosić o wybaczenie. Przyjaciel przyjmuje go radością i wybacza wszystko. Są pojednani. Jednak waza wciąż pozostaje zbita na drobne kawałki. Wina odpuszczona, ale pewne konsekwencje pozostały. Tak też dzieje się z grzechem, który nawet odpuszczony w sakramencie pokuty, co jest konieczne do zbawienia, pozostawia w duszy pewne konsekwencje: materialne i duchowe. Te konsekwencje nie pozwalają człowiekowi w pełni przylgnąć do miłości Boga i dlatego potrzebny jest jeszcze proces oczyszczenia. Wiąże się on z pewnym cierpieniem, które wynika także z ogromnej tęsknoty za Bogiem i świadomości własnej grzeszności. Stąd mowa o czyśćcu.
- Odpust jest "darowaniem kary doczesnej".
Innymi słowy osoba, która go otrzymuje, zostaje uwolniona z czyśćca. Oczywiście nie wiemy, w jaki sposób się to odbywa. Pokutuje w nas pewne "czasowe" rozumienie rzeczywistości po śmierci, a więc i czyśćca. Zbyt łatwo można by więc zastosować w tej sprawie kategorie "krócej" czy "dłużej". Musi nam wystarczyć to może lakoniczne, ale prawdziwe stwierdzenie o "uwolnieniu" z czyśćca.
- Tego nie da się dokładnie wyjaśnić, opisać. Oczywiście trzeba próbować dookreślać te sprawy, ale kwestiach eschatologicznych Kościół jest ostrożny i mówi tylko tyle, ile trzeba. Nadmierna ciekawość nie jest dobra, bo odwraca uwagę od tego, co najistotniejsze. Kościół nas tak prowadzi, ufamy mu i to wystarczy - zaznacza ks. Bujak.