W 96. rocznicę odzyskania niepodległości przez Polskę Grupa Rekonstrukcji Historycznej Przebraże, parafia św. Antoniego w Sławnie i Związek Żołnierzy Batalionów Roboczych Polski Gułag zorganizowali żywą lekcję historii.
- Ten cykl spotkań rozpoczął w zeszłym roku wikariusz parafii św. Antoniego, ks. Michał Szwaja. Było to spotkanie z żołnierzem Wołyńskiej Armii Krajowej. Tym razem zaprosiliśmy pana Michała Łozińskiego, ppor I Armii Wojska Polskiego, artylerzystę i łącznika - powiedział licealista Łukasz Suchanowski.
Młodzi pasjonaci historii zaprosili także por Jana Słabysza - znanego z podręczników, gdzie jest uwieczniony na zdjęciu zaślubin Polski z Bałtykiem oraz Bogumiłę Kleczkowską, wdowę po żołnierzu Armii gen. Andersa i nauczycielu historii Technikum Melioracji Wodnej w Sławnie.
- Głównym celem tego spotkania jest integracja młodzieży z historią Polski. Takie okazje nie zawsze będą możliwe, ponieważ z roku na rok kombatantów jest coraz mniej. W 1949 roku żyło ich w Sławnie 1200, dzisiaj jest już tylko 40 - powiedział Ł. Suchanowski.
Dodatkową okazją była 90-rocznica urodzin Michała Łozińskiego. Z tej okazji przygotowano tort, prezent - łącznicę, czyli polowy telefon na korbkę oraz patriotyczne pieśni w wykonaniu harcerek z Ostrowca. Komendant Hufca ZHP w Sławnie harcmistrz Ryszard Sobczak złożył jubilatowi życzenia i pozdrowił go harcerskim „czuwaj!”.
Najbardziej jednak wzruszeni byli żona, syn i córki jubilata.
- Tata dzisiaj po raz pierwszy w życiu miał na piersi wszystkie swoje medale. Nigdy nie chciał ich nosić, my jako dzieci bawiliśmy się nimi. A teraz chyba dojrzał do tego, by pokazać tę swoją piękną historię – powiedziała Urszula Paszkiewicz.
- Nazywamy go naszym królem. Specjalnie to podkreślam ze względu na wielki szacunek do taty. Nigdy nie poddał się żadnej władzy, żadnemu systemowi - powiedział Paweł Łoziński.
- Ja już należę do związku, mówił, kiedy chcieli, żeby zapisał się do PZPR. Do związku małżeńskiego, wyjaśniał. Tak sobie z nich drwił - wspomina Barbara Osińska.
Na żywej lekcji historii nie zabrakło frontowych opowieści. Podczas II Wojny Światowej oddziały łącznościowe przegrupowywały się na raty. Część ruszała do przodu, żeby założyć nowe centrale telefoniczne, część zostawała z tyłu, żeby zwinąć stare linie.
- Byłem w tej drugiej grupie - wspominał jubilat. - Zwinęliśmy linie na bębenki, pozbieraliśmy aparaty i zaczęliśmy gonić naszą jednostkę. Już ją prawie dopędzamy, było nas trzech, a tu patrzymy: zwalony most na Odrze. Mieliśmy konną bryczkę, a na niej cały sprzęt łącznościowy. Postawiono niedaleko most pontonowy. Wjechaliśmy na środek, ale coś jest nie tak, niektórzy wycofują się z mostu… Chcieliśmy się i my zawrócić, ale z koniem to nie takie proste: na moście nie ma poręczy, jedynie belka. Jak zaczęliśmy nawracać, to koń zamiast postawić kopyto przed belką, to za belką postawił i… wisi. We trzech trzymamy bryczkę, bo przecież mamy tam aparaty, szkoda, żeby wszystko poszło do wody, ale nie da rady konia podnieść. Ktoś rzucił: odcinamy konia, trzymamy samą bryczkę! Odcięliśmy postronki, zwierzę poszło do wody, a bryczka ocalała. W końcu wylądowaliśmy bezpiecznie w polu, ale bez konia. Zdrzemnąłem się, a kiedy się zbudziłem, koń stał przy bryczce, tyle że nie ten, lecz ruski. Takich miałem zaradnych kolegów. Potem i tego naszego znaleźliśmy, wypłynął gdzieś na ostrów na środku rzeki - wspominał wojenne dzieje ppor M. Łoziński.
Karolina Bryda, Julia Podpłońska i Klaudia Tomczyk uważają, że takie spotkania są potrzebne i lepsze niż niejeden film.
- Wspaniałe było to, że pan Michał miał tyle przygód. No i tyle szczęścia, kiedy kula przeszyła mu czapkę na wylot! - powiedziała J. Podpłońska.
- Moim planem na przyszłość jest dostanie się do wojska i pójście śladem mojego taty, który jest żołnierzem - zadeklarowała Klaudia Tomczyk.
Uczeń sławeńskiego technikum Michał Sowiński również cieszy się, że mógł oczami weteranów wojny spojrzeć na historię Polski.
- Ciężko dzisiaj o prawdziwego patriotę. Mało kto ma pewność, czy w razie zagrożenia stanąłby w obronie ojczyzny. A wojna może wybuchnąć w każdej chwili. Dlatego takie lekcje historii są potrzebne - powiedział.
- Muszę jeszcze zapracować na swoje medale, ale chciałbym bronić ojczyzny - powiedział licealista Karol Dąbrowski.
- W razie zagrożenia biorę broń i idę na front! A jak by mi czapkę przestrzeliło, to nie zwiewałbym. Matce Boskiej bym dziękował! - szarżuje Łukasz Suchanowski.