Legionowe i partyzanckie pieśni ściągnęły na świdwiński zamek miłośników patriotycznych utworów i wspólnego śpiewania.
Na dziewiątą edycję imprezy organizowanej przez działające w mieście towarzystwa kresowe (lwowskie i wileńskie) stawiły się prawdziwe tłumy. Trudno było znaleźć wolne miejsce przy ustawionych na sali stoliczkach.
Wieczór zdominowali jednak przede wszystkim młodzi artyści, laureaci pierwszego Powiatowego Konkursu Pieśni Wojskowej i Patriotycznej, który odbył się w Świdwinie przed tygodniem.
Na scenie Świdwińskiego Ośrodka Kultury wystąpiły nawet przedszkolaki, podbijając serca publiczności żywiołowymi wykonaniami znanych piosenek żołnierskich. Nie brakowało także nowych utworów o tematyce patriotycznej, także autorskich.
Tym, którzy od lat uczestniczą w świdwińskich listopadowych spotkaniach występy młodego pokolenia bardzo się podobały, ale nie ukrywali, że poczuli pewien niedosyt. Przyzwyczajeni do kameralnego spotkania, podczas którego recytowano wiersze i wspólnie śpiewano, byli zaskoczeni nową formułą imprezy.
- Dzieci występowały pięknie, tyle, że nie były to ani pieśni legionistów, ani partyzantów. No i zabrakło nam wspólnego śpiewania, które do tej pory stanowiło główny punkt spotkania. Tym razem zostało to zepchnięte na koniec bardzo długiego programu - mówi z żalem Stefania Olesiejuk. Niestety, jak wielu uczestników tegorocznego Wieczoru Pieśni Legionowychj i Partyzanckich, wyszła przed zakończeniem koncertu, nie doczekawszy się wspólnego śpiewania.
Sami pomysłodawcy przedsięwzięcia także byli nieco zaskoczeni zaproponowaną zmianą.
– Na te spotkania przychodzi wiele osób starszych, które doskonale znają te piosenki i z rozrzewnieniem przypominają sobie dzięki nim swoją młodość, a razem z nimi przychodzą ich wnuki. Zapraszaliśmy również uczniów ze szkół, z którymi często współpracujemy, żeby i oni zaprezentowali się z patriotycznymi wierszami. Jest to więc wielopokoleniowe spotkanie. Dla starszych okazja do wspominania, dla młodszych – sposób na uczenie się historii w zupełnie naturalny i przyjemny sposób – mówi Anna Teresińska prezes Towarzystwa Miłośników Wilna i byłych Kresów Wschodnich.
Obydwa działające w mieście od ćwierćwiecza towarzystwa kresowe na dobre wrosły w klimat miasta nad Regą. Organizują konkursy, spotkania, okolicznościowe uroczystości z okazji świąt, dni kultury kresowej, spotykają się z dziećmi i młodzieżą w szkołach.
Udało im się sprawić, że wspomnienia z miejsc ich dzieciństwa przeniknęły nowe miejsce, w którym Kresowiacy po wojnie musieli układać sobie na nowo życie.
- Przez te ćwierć wieku prezesowania przeprowadziłem ponad 250 spotkań z młodzieżą. Opowiadam im o Lwowskich Orlętach i obronie niepodległości. Od takich konkursów, spotkań, wspólnego śpiewania dawnych piosenek zaczyna się nauka patriotyzmu - dodaje Mieczysław Kostur, prezes Towarzystwa Miłośników Lwowa i Kresów Południowo-Wschodnich.